F1

Leclerc tłumaczy swój niedzielny wybuch po utracie miejsca na podium

Leclerc tłumaczy swój niedzielny wybuch po utracie miejsca na podium

Niedzielne Grand Prix Turcji zakończyło się miejscem na podium jednego z zawodników Ferrari – Sebastiana Vettela. Jednak jeszcze kilka zakrętów przed metą byliśmy pewni, że stanie na nim Charles Leclerc. Monakijczyk popełnił jednak błąd, co zakończyło się utratą pozycji na rzecz Pereza i swojego partnera z ekipy.

Pomimo kiepskiego początku wyścigu ze środka stawki i nie najlepszej pierwszej połowy, kierowca Scuderii był w stanie dogonić czołówkę i jechać na pozycji dającej mu miejsce w pierwszej trójce. Tempo drugiego Pereza na zużytych oponach przejściowych słabło. Choć był on w stanie utrzymać za sobą rozpędzone Ferrari do ostatniego okrążenia, to w zakręcie numer 9 „powinęła mu się noga”. Popełniony przez niego błąd wykorzystał naturalnie Leclerc. Jednak po wyjściu z zakrętu to Meksykanin miał lepszą przyczepność. Na długiej prostej złapał się w strumień powietrza za rywalem i na jej końcu już niemal się z nim zrównał. Wtedy to zawodnik z Monako popełnił błąd i to dużo kosztowniejszy, bo stracił aż dwie pozycje. Nie dość, że po zblokowaniu kół pozwolił odzyskać miejsce Perezowi, to jeszcze wyprzedził go czający się tuż za ich plecami Vettel.

Po przekroczeniu mety kierowca nie krył swojej irytacji. Twierdził nawet, że to błąd tak samo karygodny jak zeszłoroczny wypadek podczas kwalifikacji w Baku. W odpowiedzi na gratulacje swojego zespołu za czwarte miejsce odpowiedział kilkakrotnie, że zrobił „g*wnianą robotę”. Team próbował go uspokoić i polecił wyłączyć radio, jednak Leclerc kontynuował: „Bardzo przepraszam. Jestem cholernie głupi. Tak samo bardzo jak w Baku.”

Nie był to pierwszy raz, kiedy reprezentant Ferrari był wobec siebie tak krytyczny w trakcie rozmowy przez team radio. Według niego, bycie szczerym i surowym wobec swoich błędów pomaga mu w rozwoju. Podczas wywiadu kilka godzin po wyścigu, nadal nie wycofywał się ze swoich słów.

W zakręcie numer 9 byliśmy bardzo blisko siebie i Sergio popełnił błąd. Więc w zakręcie numer 10, żeby go wyprzedzić pojechałem po zewnętrznej, gdzie było mniej przyczepności. Racing Point jest generalnie bardzo szybkie, kiedy złapie się w czyjś strumień, więc na końcu prostej udało mu się znaleźć po mojej prawej. Wtedy zblokowałem przednią oponę. Patrząc na to teraz i widząc już wszystkie dane wiem, że nie zrobiłem niczego szalonego. Po prostu po wewnętrznej stronie toru było bardziej mokro. Także to wyłącznie mój błąd. Powinienem był to przewidzieć.

Źródło: autosport.com



Wybrane dla Ciebie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *