
Adrien Fourmaux miał świetną okazję na osiągnięcie dobrego wyniku w Rajdzie Szwecji, jednak ostatecznie musiał zadowolić się zaledwie jednym punktem WRC.
Francuz zaprezentował bardzo dobre tempo od samego początku rywalizacji i po piątkowych odcinkach specjalnych pozostawał w walce o zwycięstwo w zimowej rundzie mistrzostw świata.
Treść pod reklamą
Jednak sobota przyniosła mu dwa poważne ciosy.
Najpierw Fourmaux zapomniał prawidłowo zapiąć pasek kasku przed startem odcinka, co zmusiło go do natychmiastowego zatrzymania się po starcie i poprawienia zabezpieczenia. Ten błąd kosztował go około 20 sekund.
Próbując odrobić stratę, kierowca Hyundaia rzucił się do ataku, zdobywając najlepszy czas na jednym z odcinków. Niestety, już na kolejnym znalazł się w zaspie śnieżnej i nie był w stanie kontynuować jazdy, co zmusiło go do wycofania się z sobotniej rywalizacji.
Francuz powrócił do ścigania w niedzielę, ratując jeden punkt dzięki dobremu wynikowi na Power Stage. Mimo rozczarowującego przebiegu rajdu Fourmaux, który na inaugurację sezonu w Monte Carlo stanął na podium, starał się dostrzegać pozytywy.
„Byliśmy konkurencyjni przez cały weekend, więc pozytywne jest to, że mamy tempo. Teraz musimy unikać błędów i na tym się skupić” – powiedział Fourmaux.
„Cieszę się, że udało się zdobyć choć jeden punkt na Power Stage. To absolutne minimum, ale przynajmniej nie wracamy z niczym”.
Dla Fourmaux to pierwszy sezon za kierownicą Hyundaia po odejściu z M-Sportu. Już w pierwszych dwóch rundach pokazał, że jest w stanie rywalizować na wysokim poziomie.
„Koncentrujemy się na przyszłości – przed nami jeszcze dwanaście rajdów i wiele do zrobienia” – zaznaczył Francuz.
Jednocześnie obiecał, że błędy, które popełnił w Szwecji, nie powtórzą się: „Będę trzymał głowę na karku. Sobotni błąd nie wydarzy się ponownie”.
„Teraz czas na Kenię, a tam może się wydarzyć wszystko. Będę ciężko pracować z zespołem, aby osiągnąć dobry wynik” – podsumował Fourmaux.