F1GP Austrii

Chaos, zawodne silniki i zaskakujące podium – podsumowanie wyścigu o GP Austrii

Chaos, zawodne silniki i zaskakujące podium – podsumowanie wyścigu o GP Austrii

Sezon 2020 miał rozpocząć się w Australii, ale po wielu wymuszonych na królowej sportów motorowych zmianach, ostatecznie okazało się, że wystartujemy, i to ze sporym opóźnieniem, w zupełnie innej części świata. Wybór padł na położony pośrodku przepięknej zieleni austriacki tor niedaleko miasta Spielberg. Po kilku miesiącach niecierpliwego oczekiwania fani Formuły 1 wreszcie ujrzeli więc upragniony widok – na prostej startowej Red Bull Ringu ustawiło się dwadzieścia aut, gotowych do wielkiego spektaklu.

Red Bull Media House

Doskonały start Bottasa i niebieski dym z bolidów Racing Point

Należy przyznać, że zwycięzcy kwalifikacji nie byli niespodzianką – w pierwszej linii obok Valtteriego Bottasa miał ustawić się Lewis Hamilton. No właśnie, „miał”, ponieważ po dwukrotnym przejrzeniu sprawy, sędziowie postanowili ukarać Brytyjczyka za niezastosowanie się do żółtych flag podczas kwalifikacji. Na pozycji drugiej ustawił się więc Max Verstappen, a obok niego gwiazda sobotniej rywalizacji Lando Norris. Dla kierowcy McLarena była to najwyższa pozycja startowa w karierze. Za ich plecami znalazł się drugi z Czerwonych Byków, czyli Alex Albon i ukarany kierowca Mercedesa. Niezwykle mocno wyglądający przez cały weekend Sergio Perez znalazł się w czwartym rzędzie, gdzie zobaczyć mogliśmy także pierwsze z aut Ferrari, należące do Charles’a Leclerca. Dalej za Carlosem Sainzem, Lancem Strollem i Danielem Ricciardo znalazł się zaś wyraźnie niepocieszony Sebastian Vettel.

Doskonały start zaliczył Bottas, zaś bardzo blisko Verstappena utrzymywał się Norris, który wytrzymał presję wysokiej pozycji startowej. W pierwszych zakrętach doszło do niegroźnego kontaktu pomiędzy Albonem i Hamiltonem, a Perez utrzymał się przed Ferrari, pomimo wydobywającego się z jego bolidu niebieskiego dymu. Taki sam dym wydobywał się także z samochodu Strolla, jednak mogliśmy już przywyknąć w trakcie tego weekendu do takiego widoku. Dzięki całkiem niezłemu startowi Monakijczykowi z Ferrari udało się zyskać dwie pozycje, zaś Vettelowi jedną.

Udana pogoń Hamiltona i dużo mniej udana Ferrari

Do czwartego okrążenia McLaren zaczął już niestety nieco odstawać i w ostateczności znalazł się za dwoma Red Bullami i Hamiltonem. Wyglądał jednak na dość mocnego konkurenta dla Racing Point. Jeśli chodzi o „cukierkowy” zespół, to Perez zdawał się nie przejmować znajdującym się za jego plecami samochodem z Maranello. W tym samym czasie również Stroll wyglądał na bezpiecznego na pozycji numer dziewięć, gdyż Vettel tracił do niego cały czas ponad sekundę. Dużo lepiej w odzyskiwaniu pozycji radził sobie zaś panujący mistrz świata, który bardzo szybko dogonił pierwszego z kierowców Red Bulla i bez zbędnej walki uporał się z Albonem wskakując na trzecią pozycję i rozpoczynając pogoń za kolejnym „celem”.

Cała masa problemów z silnikami

Na jedenastym okrążeniu samochód Verstappena zaczął niepokojąco zwalniać. Dźwięki dochodzące z jego silnika wskazywały na to, że problem może być niezwykle poważny. Holender poinformował, że nieustannie włącza się system uniemożliwiający zdławienie silnika i zjechał do alei serwisowej, gdzie jego zespół próbował zrestartować system. Wszystkie podjęte próby okazały się jednak niewystarczające i jeden z pretendentów do zwycięstwa w Austrii zakończył swój wyścig po zaledwie kilku okrążeniach. Niedługo potem Kanadyjczyk z Racing Point poinformował swoje szefostwo o tym, że również ma problem z silnikiem. Było to zaskakujące stwierdzenie, biorąc pod uwagę fakt, że całkowicie sprawne Ferrari długo nie było w stanie go dogonić. Wykonanie udanego manewru wyprzedzania przez Vettela zajęło dwadzieścia okrążeń! Pokazuje to, w jak ciężkiej sytuacji znajduje się Scuderia, która nie przegrywa już tylko ze swoimi „stałymi rywalami”, ale także zupełnie nowymi graczami. Problemów z jednostkami napędowymi nie brakowało. Kolejnym z pechowców okazał się Riccardo, a chwilę potem w garażu zameldował się także Stroll.

Piruety w wykonaniu Haasa

Kierowcy Haasa nie należą do najuważniejszych w stawce. Jako pierwszy piruet na żwirowym poboczu zafundował widzom Romain Grosjean, który chwilę później zameldował się w garażu na wymianie opon. Na 26. okrążeniu wyprzedzany przez Estebana Ocona Kevin Magnussen również wypadł z toru, ale nie był już w stanie na niego powrócić z powodu problemów z układem hamulcowym. Wywołana przez Duńczyka neutralizacja zachęciła wszystkich kierowców do wizyty u swoich mechaników. Sprawne pit stopy sprawiły, że w stawce nie zaszły żadne zmiany, choć Norris i Perez do samego wyjazdu jechali bok w bok.

Samochód bezpieczeństwa zjechał na 31. okrążeniu, pozwalając zawodnikom na dalsze ściganie. Zdecydowanie za bardzo do serca postanowił wziąć to Vettel i dość nieroztropnie zaatakował jadącego przed nim Sainza. Skończyć mogło się to niestety tylko w jeden sposób i po kontakcie obu aut, bolid Ferrari obróciło. Niemiec spadł w wyniku tego incydentu na sam koniec stawki, dopełniając czary goryczy w ten weekend. Perez również postanowił zaatakować McLarena, ale jego manewr na Norrisie był nie tylko bezpieczny, ale także udany. Wyposażone w silnik Mercedesa Racing Point było dużo szybsze i bez problemu ominęło „papaję” Brytyjczyka.

Nerwowe chwile w Mercedesie

Wraz z upływem czasu walki na torze było coraz mniej, a odległości z tyłu stawki były dla większości bezpieczne i wyglądało na to, że zawodnicy szykują się na końcówkę wyścigu. Jednak walka o zwycięstwo trwała w najlepsze, choć Mercedes prosił obu kierowców, aby bardziej uważali na swoje samochody podczas jazdy po krawężnikach. Hamilton nie zamierzał odpuścić swojemu koledze z zespołu i utrzymywał się w zasięgu DRSu. Na 46. okrążeniu Brytyjczyk otrzymał jednak wiadomość o uszkodzeniu czujnika w skrzyni biegów, a chwilę później zarówno on, jak i Bottas, musieli wysłuchać zdenerwowanych inżynierów, którzy informowali o ich o krytycznych sytuacjach właśnie ze skrzyniami biegów w obu bolidach. Winne tej sytuacji miały być biało-czerwone tarki.

Niedługo potem po raz kolejny na poboczu zameldował się Grosjean i po raz kolejny udało mu się z niego wyjechać, jednak tylko po to, by zjechać do garażu i zakończyć wyścig amerykańskiej ekipy w Austrii.

Embed from Getty Images

W tym samym czasie problemy miał także George Russell. Co potwierdziło tylko, że bolidy napędzane silnikami Mercedesa nie mają łatwego życia. Tym razem zawiódł układ hamulcowy i Brytyjczyk nie był w stanie zajechać zbyt daleko, dlatego też zatrzymał swoje auto na poboczu, wywołując kolejny samochód bezpieczeństwa. Sytuację tę wykorzystali zawodnicy McLarena, a także Albon i Leclerc, zmieniając opony na nowe mieszanki.

Po zjeździe samochodu bezpieczeństwa na torze pojawiła się żółta flaga, podczas której doszło do walki Albona i Pereza o najniższy stopień podium. Zarówno flaga, jak i kolejny wyjazd SC wywołane zostało przez odpadającą oponę z bolidu Kimiego Raikkonena. Fin „stracił” ją najeżdżając na krawężnik, jednak przyczyną było prawdopodobnie niedokręcenie jej w pit stopie, a nie agresywna jazda Icemana.

Embed from Getty Images

Zacięta walka o podium i powtórka z GP Brazylii 2019

Przedłużający się wyjazd samochodu bezpieczeństwa działał oczywiście na korzyść prowadzących Mercedesów. Jego zjazd wypadł na zaledwie dwanaście okrążeń do końca wyścigu. Albon próbował natychmiast postraszyć Hamiltona i z przewagą miękkiej mieszanki zaczął atakować Brytyjczyka. Niestety była to kolejna walka tej pary, która zakończyła się nieszczęśliwie dla reprezentanta Tajlandii. W czasie ataku po zewnętrznej oba samochody się zderzyły i Albon spadł na ostatnią pozycję. Tym samym oddał podium w ręce Pereza, za którego plecami Norris stracił pozycję na korzyść Leclerca.

Chaotyczna końcówka

Leclerc, który miał dużo świeższą mieszankę niż Perez, podjął się próby wyprzedzenia Meksykanina i była to próba udana. Dzięki temu manewrowi Monakijczykowi udało się sprawić, że Ferrari odzyskało nieco twarz podczas tego weekendu. Chwilę później sędziowie zdecydowali o ukaraniu Hamiltona karą pięciu sekund, za spowodowanie kolizji z autem Red Bulla i o takiej samej karze dla Pereza za przekroczenie dozwolonej prędkości w pit lane. Na chwilę przed końcem wyścigu Albon poinformował o problemach z silnikiem i zatrzymał swój samochód na poboczu, sprawiając tym samym, że wyścig na domowym torze okazał się dla Red Bulla katastrofą. Zacięta walka Pereza i Norrisa skończyła się niegroźnym – ale jednak – kontaktem, a na końcu stawki lewa tylna opona wybuchła w bolidzie Daniła Kvyata, dodając jeszcze więcej dramatyzmu ostatnim okrążeniom pierwszego Grand Prix w sezonie.

Metę jako pierwszy przekroczył Bottas, tuż obok niego na podium stanął Leclerc, a pierwsze podium w swojej karierze zaliczył Norris, ku olbrzymiej radości swojego zespołu. Hamilton został zaś sklasyfikowany na czwartej pozycji, tuż za Sainzem. Można więc powiedzieć, że poza Mercedesem, najlepszym zespołem tego weekendu okazał się właśnie McLaren.

Wyniki

Pełne wyniki pod tym linkiem.

Na kolejny wyścig zapraszamy już za tydzień (10-12.07), także na torze Red Bull Ring w Austrii.



Wybrane dla Ciebie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *