
Na nagraniach z 1988 roku widać scenę, która wydaje się przeczyć prawom fizyki. Potężna ciężarówka DAF prowadzona przez Jana de Rooya wyprzedza lidera rajdu, Ariego Vatanena, jadącego prototypowym Peugeotem 405 T16. Maszyny pędzą przez pustynię z prędkością przekraczającą 200 km/h. Różnica masy między pojazdami wynosiła 10 ton, a mimo to holenderski kolos zostawił francuską rajdówkę w tyle.
Początki pasji i pierwsze starty w pustynnym maratonie
Jan de Rooy, urodzony w 1943 roku w Eindhoven, od młodości był związany z branżą transportową. Wspólnie z bratem zbudował jedną z największych firm przewozowych w Holandii, co pozwoliło mu na bliską współpracę z marką DAF. Zanim trafił na trasy Rajdu Paryż-Dakar, odnosił sukcesy w motocrossie i rallycrossie. W 1982 roku postanowił połączyć doświadczenie z ciężarówkami z pasją do ścigania w najtrudniejszym rajdzie terenowym świata.
Pierwsze starty w maszynach marki DAF przyniosły miejsca na podium w klasie ciężarówek, ale ambicje de Rooya sięgały wyżej. Chciał rzucić wyzwanie samochodom osobowym w klasyfikacji generalnej. Aby to osiągnąć, jego zespół zaczął budować coraz bardziej ekstremalne konstrukcje, które daleko odbiegały od seryjnych pojazdów transportowych.
Ewolucja potworów z Eindhoven
W 1984 roku na trasach pojawił się DAF F3300, znany jako „dwugłowy potwór”. Pojazd posiadał dwie kabiny i dwa silniki o łącznej mocy 800 koni mechanicznych. Każda jednostka napędzała jedną oś. Choć maszyna nie ukończyła rajdu, wyznaczyła kierunek rozwoju. Rok później zaprezentowano model „The Bull” o mocy 870 koni, który zajął 15. miejsce w klasyfikacji łącznej i drugie w swojej klasie.
Zobacz też: Toyota GR Yaris R4N – polski sposób na Rally3
Dążenie do prędkości doprowadziło do powstania serii TurboTwin. W 1986 roku silniki generowały 950 koni mechanicznych, co pozwalało na rozpędzenie ciężarówki do 200 km/h. Rok później TurboTwin 2 dysponował mocą 970 koni i zapewnił zespołowi zwycięstwo w klasie z przewagą 14 godzin nad kolejnym rywalem. W klasyfikacji ogólnej ekipa zajęła 11. miejsce, co wciąż nie satysfakcjonowało de Rooya.
Szczyt inżynieryjnego szaleństwa w 1988 roku
Przygotowany na edycję 1988 model DAF 95 TurboTwin X1 był konstrukcją bez precedensu. Dwa silniki o pojemności blisko 12 litrów każdy, wyposażone w potrójne doładowanie, generowały 1200 koni mechanicznych. Masa pojazdu została obniżona do 11 ton. Nieoficjalne dane wskazywały, że maszyna mogła osiągnąć prędkość 240 km/h.
To właśnie podczas tego rajdu doszło do słynnego wyprzedzania. Ari Vatanen, jadący Peugeotem 405 T16, musiał patrzeć, jak dziesięciokrotnie cięższy pojazd mija go przy ogromnej prędkości. Według relacji, fiński kierowca uderzał ze złości i bezradności w swoją kierownicę, gdy zobaczył przed sobą tył ciężarówki. Jan de Rooy miał realną szansę zostać pierwszym człowiekiem w historii, który wygra Dakar ciężarówką w klasyfikacji generalnej.
Tragiczny koniec pewnej ery
Ambicje zespołu zostały brutalnie przerwane na jednym z odcinków specjalnych. Druga załoga DAF-a, prowadzona przez Theo van de Rijta, przy prędkości 170 km/h uległa wypadkowi na wydmie. Samochód wielokrotnie dachował. W wyniku zdarzenia śmierć na miejscu poniósł pilot Kees van Loevezijn, a reszta załogi odniosła ciężkie obrażenia.
Władze koncernu DAF natychmiast wycofały pozostałe maszyny z rajdu i na wiele lat zrezygnowały z udziału w motorsporcie. Organizatorzy Dakaru uznali klasę ciężarówek T4 za zbyt niebezpieczną i wprowadzili rygorystyczne ograniczenia. Obecnie prędkość maksymalna ciężarówek w rajdzie jest ograniczona do 140 km/h, co ma zapobiegać powtórzeniu scenariuszy z lat 80.
Historia Jana de Rooya pozostaje przykładem okresu, w którym wyobraźnia konstruktorów nie znała granic. Wyczyn z 1988 roku do dziś jest uznawany za jeden z najbardziej niewiarygodnych momentów w dziejach rajdów terenowych.
Źródło: KONTRA


