
Jan Przyrowski zakończył sezon Hiszpańskiej Formuły 4 na trzecim miejscu, zdobywając tytuł drugiego wicemistrza tej prestiżowej serii. Finałowy weekend na torze Barcelona-Catalunya okazał się pełnym emocji rollercoasterem.
Od samego startu rywalizacji na torze Barcelona-Catalunya tempo Jana prezentowało się znakomicie. Polak liczył na walkę o najwyższe lokaty podczas najważniejszych sesji. Jednak już w sobotę doszło do niespodziewanej sytuacji – awaria systemów kontrolujących limity toru doprowadziła do odwołania kwalifikacji. O kolejności startowej zadecydowały czasy z treningu, w którym Przyrowski był drugi. Z kolei do drugiego wyścigu pozycje wyjściowe ustalono na podstawie najlepszych czasów z pierwszego biegu, co wzbudziło sporo kontrowersji.
Presja na liderze i walka z problemami technicznymi
Pierwsze zmagania rozpoczęły się idealnie. Po znakomitym starcie Przyrowski utrzymał drugą pozycję, przez większość wyścigu wywierając presję na liderze. Niestety końcówka przebiegła pod znakiem narastających problemów z oponami. Uszkodzenia ogumienia zmusiły go do defensywnej jazdy, jednak mimo trudności udało się dowieźć świetne drugie miejsce.
Zobacz też: Rewolucja WRC27 zagrożona? Producent odpowiada ostro: „Nie mamy takich planów”
Część kierowców, niezainteresowanych wynikami, wykonywała nadprogramowe pit stopy, dzięki czemu zyskali przewagę tempa – to przełożyło się na jedenaste pole startowe Polaka do kolejnego wyścigu. Warto dodać, że jego występ przyczynił się do przypieczętowania przez Griffin Core by Campos mistrzostwa w klasyfikacji zespołowej.

Niedzielna walka w trudnych warunkach
Plan na niedzielę zakładał walkę o pole position oraz zwycięstwa. Jednak nocne ulewy nad Montmelò całkowicie zmieniły sytuację. Kwalifikacje odbyły się na mokrym torze, wyłącznie na oponach deszczowych. Liczne błędy rywali, a także żółte i czerwone flagi wielokrotnie przerywały dobre okrążenia Przyrowskiego.
Ostatecznie zakwalifikował się na 16. miejscu, które po korekcie zamieniło się w 15. pozycję. W drugim wyścigu zdołał przebić się z jedenastej lokaty na ósme miejsce, dzięki czemu odrobił cenne dwa punkty do najgroźniejszych przeciwników – Eana Eyckmansa oraz Rene Lammersa.
Od P17 do podium
Dzień przeciągał się w nieskończoność, a trzeci wyścig rozpoczął się dopiero z godzinnym opóźnieniem. Startując dopiero z 17. pozycji, Jan skupił się na unikaniu chaosu i konsekwentnym budowaniu przewagi. Efekty pojawiły się szybko – awansował najpierw do czołowej dziesiątki, potem do pierwszej piątki, a następnie na czwarte miejsce, gdzie rozpoczęła się kluczowa batalia z Rene Lamersem.
Holender bronił pozycji w sposób nieprzepisowy, łamiąc wiele regulaminowych zasad, jednak sędziowie natychmiast zareagowali, doliczając mu 5 sekund kary, co wyrzuciło go poza punktowaną strefę. Dzięki temu Przyrowski mógł skupić się na walce z Rene Francotem i Eanem Eyckmansem. Rozsądna, dojrzała jazda oraz brak problemów technicznych pozwoliły mu zakończyć wyścig na trzecim miejscu, co w konsekwencji przypieczętowało tytuł drugiego wicemistrza sezonu.
– Sezon zakończony na trzeciej pozycji, więc jestem zadowolony. Wiem, że mogłem najpewniej walczyć o mistrzostwo, gdyby nie było problemów ze sprzęgłem i z pompą sprzęgła, więc ogólnie biorąc wszystko pod uwagę, mogę być zadowolony. Ostatni weekend bardzo dobrze mi poszedł, nie był to najłatwiejszy weekend dla mnie. Jednak najpierw nie było pierwszych kwalifikacji w sobotę i przez to startowałem w pierwszym wyścigu drugi, co i tak było dosyć dobre, bo brane były czasy z pierwszego treningu, ale potem czas do drugiego wyścigu z wyścigu, więc dużo osób zjechało do pit lane, żeby założyć nowe opony podczas wyścigu i ja przez to straciłem, bo startowałem z jedenastego, ale udało mi się zdobyć ósme miejsce, więc nie mogę narzekać też – powiedział Jan Przyrowski.
– Trzeci wyścig. Niestety drugie kwalifikacje, które wyłoniły do niego kolejność nie poszły, bo było dużo czerwonych flag, a mi nie udało mi się złożyć kółka, zabrakło czasu. Dlatego startowałem do ostatniego wyścigu z pozycji 15. Udało mi się z P15 zdobyć trzecie miejsce, więc jestem bardzo zadowolony i przez to też zdobyłem trzecie miejsce w mistrzostwach. Nie wiem, jak to się stało, ale dałem z siebie wszystko i najwyraźniej szczęście też dopisało. Więc ogólnie z weekendu jestem zadowolony – był bardzo ciężki, tak jak już mówiłem, ale mogę być zadowolony. Dziękuję wszystkim za wsparcie – w szczególności firmie ORLEN, Akademii Motorsportu ORLEN, PZM, Repiński Transport i Geothermal Solutions. Jeszcze raz dziękuję także wszystkim kibicom – podkreślił protegowany Akademii Motorsportu ORLEN.
Nowe wyzwania i awans do wyższych serii
Sezon 2025 okazał się przełomowy. Pod względem czystego tempa Jan był jednym z najszybszych kierowców w całej stawce Hiszpańskiej F4. Motorsport po raz kolejny pokazał, że potrafi być piękny, ale i brutalny – co znakomicie przygotowało młodego Polaka do kolejnych etapów kariery.
Już przed wielkim finałem Przyrowski zadebiutował w wyższej kategorii, startując w Formula Regional European Championship by Alpine na torze Monza. W barwach zespołu RPM, na dotąd nieznanym obiekcie i w zupełnie nowym samochodzie, zdołał wywalczyć rewelacyjne piąte miejsce oraz podium w klasyfikacji debiutantów.
Zdobycie tytułu drugiego wicemistrza F4 i nieoficjalnie – drugiego wicemistrza debiutantów FRECA – pokazuje, że Jan Przyrowski jest gotowy na rywalizację z najlepszymi kierowcami młodego pokolenia na świecie. Jego awans do wyższej kategorii wydaje się naturalnym krokiem, a ogłoszenie planów na sezon 2026 powinno pojawić się wkrótce.




