ERCRajd MałopolskiRAJDYRSMPWRCWYWIADY

Motowizja i Valvoline Rajd Małopolski – Gabriel Borowy podsumował rok 2023 – WYWIAD

Valvoline Rajd Małopolski i Motowizja – Gabriel Borowy podsumował rok 2023 – WYWIAD

Gabriel Borowy – Dyrektor zarządzający w Motowizja TV oraz Przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Valvoline Rajd Małopolski w wywiadzie dla portalu rallypl.com podsumował rok 2023.

Motowizja:

Za Motowizją bardzo udany rok. Jak go podsumujesz?
– W tym roku na antenie Motowizji można było zobaczyć na żywo wszystkie trzynaście rund WRC, osiem rund ERC i pełny, choć wyjątkowy, sezon WRX. Do tego NASCAR Cup Series i sporo różnych zawodów w Polsce. Łącznie było to kilkaset godzin i prawdopodobnie jesteśmy w czubie światowej klasyfikacji telewizji transmitujących motorsport na żywo. 😉 Do tej pory jesteśmy jedynym kanałem linearnym, który pokazuje na żywo wszystkie oesy z mistrzostw świata i mistrzostw Europy. Myślę, że to duże osiągnięcie, z którego możemy być dumni. Dobrze wiesz, że sam od zawsze jestem fanem motorsportu i prywatnie sprawia mi to bardzo dużą radość. Ogółem ten rok mogę podsumować dobrze, ale jeszcze się nie skończył. Przed nami nadal kilka nowości.

Wybrane dla Ciebie

Jak duża była rola stacji w powrocie Rajdu Polski do WRC?
– Jesteśmy w stałym kontakcie z promotorem, rozwijając projekt Rally.TV, który wypełnia znaczną część ramówki Motowizji. Nie mnie oceniać wielkość naszej roli, ale możesz mi wierzyć, że daliśmy z siebie wszystko. Sam fakt powrotu jest dużą rzeczą, ale przed nami jeszcze większe wyzwanie – teraz trzeba ten rajd zrobić. Mówiąc „przed nami” mam na myśli wszystkich – zawodników, kibiców czy nas, telewizję. Bardzo wiele zależy nie tylko od organizatorów, i to w różnych aspektach. To jak przyjmiemy gości z całego świata, jaki stworzymy klimat, jak bardzo ten rajd będzie bezpieczny – co przecież jest kluczowe w sporcie motorowym. I też to, jak wszyscy, jako środowisko, zadbamy o swoje gniazdo. Mamy utalentowanych ludzi w sporcie, wśród organizatorów, mamy ekspertów różnych dziedzin – chwalonych poza granicami. Teraz to od nas zależy, czy opinia o kolejnej edycji najważniejszej rajdowej imprezy w Polsce będzie dobra, czy znów posypią się trudne słowa. Myślę, że jeśli każdy z nas podejdzie do tego w taki sposób, aby dać coś od siebie – to może być święto dla wszystkich, które będzie naszą wizytówką na arenie międzynarodowej.

fot. Motowizja

Jak oglądają się rajdy w TV?
– Lepiej niż się tego spodziewałem. Skumulowana publika tylko WRC w tym sezonie wyniesie sporo ponad 3 miliony osób, ale tak wielkiej liczby nie widać przy polskich odcinkach specjalnych. Analizujemy stale te dane, mam też bezpośrednie porównanie statystyk z Valvoline Rajdu Małopolski, który współorganizuję, a który cieszy się naprawdę dużym zainteresowaniem. Wydaje mi się, że mierzymy się tu z problemem, jaki widać też w przypadku Formuły 1. Zauważ, że przeciętny kibic F1 w naszym kraju nie ma pojęcia o WSMP. Nie interesuje go polskie podwórko. Przyczyn pewnie jest wiele i potrzeba jeszcze więcej pracy, aby to zmienić, ale wygląda na to, że podobnie jest z rajdami. WRC ma swojego stałego odbiorcę, który ogląda najważniejsze rajdy globu, ale w Polsce (poza Rajdem Polski) nie zna kalendarza. Często są to także kibice, którzy w kwestiach naszych rodzimych rajdów, zatrzymali się na czasach tzw. „tytoniowych”. I teraz musimy sobie odpowiedzieć na pytanie: co zrobić, aby u tego kibica F1 czy WRC wywołać lub przywrócić pasję do polskich rajdów i polskich wyścigów samochodowych. To pytanie zadaję sobie bardzo często i kilka pomysłów wdrożyłem już w życie. W Motowizji kładziemy nacisk na nasze imprezy lokalne, aby pokazać je widzowi, przeplatając z motorsportem światowym. Również po to zapraszamy różnych polskich zawodników, aby – jakkolwiek to zabrzmi – przedstawić ich polskim widzom. Mamy misję, która wykonywana krok po kroku zacznie spełniać swoje zadanie. Wierzę w to.

Czy transmisja wszystkich oesów WRC i ERC i rund z Rallycrossu to najbardziej przełomowe wydarzenie w historii stacji?
– To pytanie musiałbyś zadać prezesowi Motowizji, Krzysztofowi Mikulskiemu. Ja tu jestem dopiero dwa lata i nie wypada mi oceniać, choć oczywiście czuję, że jest to coś dużego. 🙂

Jakie są plany rozwoju Motowizji w najbliższych latach?
– Ambitne! 😉 Każde plany i wizje ciągną za sobą kilka aspektów, które trzeba spełnić. Nadal tworzymy małą, prywatną telewizję, nie mamy ani budżetów wielkich telewizyjnych korporacji, ani gigantycznych technologii. Dla nas rozwój to nie tylko nowe programy i wydarzenia, ale także powiększanie zespołu, narzędzi i techniki, które w komplecie pozwolą nam te nowinki zrealizować. Na pewno chcemy zrobić kolejne kroki naprzód i jednym z nich będzie już niedługo wejście na dużą platformę, na co czeka wielu kibiców. W przyszłym roku niezmiennie będziemy pokazywać WRC, na czele z ORLEN Rajdem Polski, ERC (tu też mam nadzieję na dobre informacje dla polskich kibiców) i WRX. Chcielibyśmy też zwiększyć liczbę transmisji z polskiego podwórka, ale to nie jest takie proste i wymaga współpracy. To są takie najbliższe plany.

fot. Rajd Małopolski

Valvoline Rajd Małopolski:

Jak podsumujesz Valvoline Rajd Małopolski 2023?
– Zrobiliśmy to, co założyliśmy sobie przed rajdem, więc jestem zadowolony. Wiele projektów było trudnych do zrealizowania, bo debiutowaliśmy z nimi, np. darmowe busy dla kibiców czy przewodnik dla kibiców po regionie. Przy rajdzie pracowało ponad 500 osób, a główny kręgosłup stanowi około 60 z nich. Część członków sztabu debiutowało w swoich rolach i ich oddanie oraz chęć do pracy bardzo doceniam. Jesteśmy młodym zespołem, który wiele ścieżek wydeptuje sobie sam i niewiele trzeba, by potknąć się podczas takich działań. Po tej edycji zrozumieliśmy, że najwyższy czas pewne rzeczy wziąć w swoje ręce. Jesteśmy w trakcie zakładania fundacji, która będzie organizatorem Valvoline Rajdu Małopolski już od najbliższej edycji. Wierzę, że to pozwoli nam nieco spokojniej i zdecydowanie pewniej kontynuować rozwój.

14 milionów złotych zwrotu AVE i 2 miliony złotych „wpompowanych” w region to wyśmienity wynik. Jak włodarze regionu zapatrują się na Rajd Małopolski?
– Odbieram dobre sygnały i opinie, jednak to skutek naprawdę szeroko zakrojonych działań, nie tylko organizacyjnych, ale także informacyjnych i CSR-owych. Przez pierwsze dwa lata udało nam się chyba zaprzyjaźnić z regionem, co było konieczne, aby wszyscy zaczęli rozumieć korzyści, a nie tylko uciążliwości. Trzecia edycja pokazała, że możemy robić krok do przodu. Mnie najbardziej cieszyły małe sprawy, np. strefy kibiców na oesach, gdzie lokalni przedsiębiorcy czy OSP robiły swoje punkty z grillami i napojami. Jeden z mieszkańców, który u siebie pod domem zaaranżował taką strefę, zadzwonił do mnie po rajdzie i powiedział, że po raz pierwszy sąsiedzi z osiedla spotkali się i siedzieli po rajdzie do rana. Po prostu zapomnieli o pewnych sprawach, otworzyli się na siebie, zaczęli cieszyć swoim towarzystwem, a nie zawsze tak było. Wygląda na to, że rajdy potrafią jednoczyć ludzi – nawet tych, którzy nie są ich fanami (jeszcze). Szkoda tylko, że obserwując nasze środowisko (fanów), coraz częściej można zauważyć nieco odwrotny ruch, ale mam nadzieję, że to tylko chwilowe.

fot. Rajd Małopolski

Czy zawodnicy upalają przed zawodami? Jak tego pilnujecie i jakie kary grożą złapanym?
– No pewnie, że upalają… Dobrze to widzimy po zakrętach i cięciach, które strzyżone są 2-3 tygodnie przed zawodami. Dla każdego organizatora to duży kłopot, bo często na tych drogach natężenie ruchu jest niewielkie i nawet jeden czy dwa samochody – jeżdżące „w kółko” po 3-4 razy – są widoczne. Oczywiście monitorujemy odcinki specjalne, ale nawet kamery czy foto pułapki nie są rozwiązaniem, które daje 100% gwarancję złapania takich osób. To temat podobny do mandatów z fotoradaru – formalnie po takim zdjęciu nie ma możliwości udowodnienia, że za kierownicą siedział pan X. Mamy jakieś swoje inne sposoby, które są skuteczniejsze i w nadchodzącym roku podwoimy lub potroimy te działania, bo już podczas pierwszej edycji pokazaliśmy, że nie boimy się walczyć z nielegalkami. Ale to nie rozwiąże problemu – według mnie to sami zawodnicy muszą zrozumieć, że w którymś momencie po prostu zabraknie rajdów, bo nie będziemy mieli gdzie ich organizować. Regiony województwa małopolskiego, w którym organizujemy rajd, na przestrzeni ostatnich 20-30 lat zmieniły się diametralnie. To już nie ta sama organizacja co kiedyś. Dziś budowa domu 40-50 kilometrów od Krakowa jest czymś normalnym i tych domów (całorocznych czy letnich) powstaje bardzo dużo. Często to są mieszkańcy, albo bardziej letnicy, którzy nie żyją w lokalnej społeczności, bo swoje życie codzienne toczą w większych miastach. Przyjeżdżając na weekend mają problem z tym, że rajd utrudnia im dotarcie do domu. Rozumiemy to, ale jednocześnie staramy się tłumaczyć, że dla innych, mieszkających tu na co dzień, to jedna z niewielu rozrywek w roku i z ich pespektywy to właśnie rajd wnosi coś ciekawszego do życia. Zawsze są dwie strony. Niełatwo je pogodzić, ale trzeba próbować.

Co można poprawić w 2024 roku?
– Wiele rzeczy. Dostaliśmy różne krytyczne opinie od zawodników i wiemy w którym kierunku chcieliby, aby rozwijał się rajd. Jednocześnie często to, co krytykują zawodnicy, chwalą kibice. Zawsze są dwie strony… aaa czekaj, chyba się powtarzam. 😉 Zmiana części rajdu zawsze niesie ze sobą jakieś konsekwencje w innym obszarze. W tym roku, sondując wśród zawodników, zmieniliśmy datę ceremonii startu, aby nie rozwlekać rajdu o kolejny dzień. W zamian powstała nowość, czyli nieobowiązkowa ceremonia otwarcia rajdu. W takich kwestiach musimy też pamiętać o wymaganiach włodarzy, którzy wspierają nasze wydarzenie i chcą się w nie angażować. Na pewno będziemy pracować nad usprawnieniem niektórych elementów stricte sportowych, choć te myślę, że stały na wysokim poziomie. Z mojej perspektywy chciałbym zwiększyć transmisję na żywo, kilka rzeczy mi się marzy i nie śpię już po nocach, żeby je wdrożyć.

fot. Rajd Małopolski

Jakie macie ambicje jeśli chodzi o Rajd Małopolski? RSMP to chyba nie jest sufit 😉?
– Na takie pytanie zawsze odpowiadam podobnie: pod koniec 2020 roku spotkaliśmy się z dyrektorem rajdu, Maćkiem Stabrawą, żeby zrzucić rdzę z siebie i zrobić jakiś KJS. Gdybyś mi wtedy powiedział, że w 2023 roku w moim Makowie Podhalańskim będzie runda RSMP, to nie jestem pewien, co bym Ci na to odpowiedział, ale raczej wątpiące i niezbyt kurtuazyjne słowa. A byli tacy, którzy podczas pierwszej edycji mówili, że za 2 lata tu będzie RSMP, i mieli rację. Dlatego nie myślimy o suficie, po prostu robimy to, co da się, możliwie najlepiej. Oczywiście w sferze marzeń jest międzynarodowy cykl, ale na razie sięgamy nieco bliżej. Chcemy zrobić coś dużego już w 2024 roku i mam nadzieję, że to podniesie rajd na kolejny poziom.

Przekraczanie prędkości na zapoznaniu to gorący temat. Zawodnicy jednak twierdzą, że to nie jest do końca ich wina
– Wydaje mi się, że jeśli już ktoś przekracza prędkość, to raczej trudno jest udowodnić jego niewinność. To pytanie jest trochę związane z kwestią nielegalek. Gdy w dniu z zapoznania z rajdem na wąskich drogach osiedlowych pojawi się nagle koło 100 samochodów, jeżdżących jeden za drugim, w otwartym ruchu, trzeba nad tym jakoś zapanować. Po to są te GPSy, aby nie przeginać na zapoznaniu. Zajmuję się mediami, to i komentarze nie są mi obce, więc znam te rozmowy wśród zawodników. Sam też bardzo dużo z nimi rozmawiam, aby zbierać jak najwięcej feedbacku. Pojawiają się argumentacje, że na przykład w innych krajach są GPSy, ale nie ma kar. Trzeba sobie tylko odpowiedzieć na pytanie, czy tam zapoznanie wygląda tak, jak momentami u nas. OK, myślę, że znakomita większość załóg umie uszanować ten temat i zachowuje się w sposób rozsądny na zapoznaniu, ale są i takie przypadki, że te prędkości sięgają naprawdę wysokich sfer. A nie ma na to złotego środka, który pogodzi wszystkich. Pamiętaj, że w karach (przynajmniej podczas naszego rajdu) zawsze uwzględniamy 10 km/h buforu, czyli jeśli jest ograniczenie do 50 km/h, kara za przekroczenie o 1 km/h pojawi się dopiero gdy pojedziesz 61 km/h. Na ten temat też było wiele komentarzy, więc myślę, że to zdanie nieco bardziej rozjaśni temat.

fot. Catch Cars Tomasz Klenka

Zaskoczyła Was duża ilość dzwonów?
Mnie osobiście nie za bardzo, bo jeżdżę po tych drogach od zawsze i wiem, że nie są to miłe asfalty. 🙂 Niemniej zawsze podkreślaliśmy, że nasz rajd będzie trudny i idziemy w kierunku zwiększania tego poziomu trudności, a nie zmniejszania. W pierwszym roku z różnych powodów do mety nie dotarło 30% załóg, w drugim 25%, w tym 39%. Jak porównasz to sobie do Rajdu Świdnickiego (31%), Rzeszowskiego (35%) czy Wisły (39%) to nie wypadamy jakoś źle. Nie zmienia to jednak faktu, że w tym roku mieliśmy u nas wypadki, w których interweniowały służby, łącznie z helikopterem LPR. Domyślam się, że tego bardziej dotyczy pytanie. To jest dla nas duża nauka, bo o ile dróg nie zmienimy, to cały czas musimy pracować nad możliwie najlepszym zabezpieczeniem i pracą tych służb. Właśnie z tego względu, od samego początku organizacji, niezależnie od długości odcinków specjalnych na trasie mamy zawsze dwa zestawy ratownicze (straż i karetka). Nawet jeśli próba ma kilka kilometrów, często rozgrywana jest w trudno dostępnym terenie i dla komfortu wszystkich ponosimy dodatkowe koszty, by tego ewentualnego wsparcia było więcej. Podobnie było w tym roku przy Jeziorze Mucharskim, wokół którego jechał oes. Przy brzegach stały dwie motorówki ratunkowe, ze strażakami gotowymi do pomocy. Na szczęście, nudzili się cały dzień. I oby tak było za każdym razem.

Dziękuję za rozmowę i życzę kolejnych niemniejszych sukcesów w kolejnym roku.

Rozmawiał: Mikołaj Sobol



Wybrane dla Ciebie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *