F1GP Włoch

Ferrari najszybsze na włoskiej ziemi – podsumowanie piątkowych treningów przed GP Włoch

Ferrari najszybsze na włoskiej ziemi – podsumowanie piątkowych treningów przed GP Włoch

Prosto z toru Zandvoort Formuła 1 przeniosła się na jeden ze swoich ulubionych obiektów, czyli słynną Monzę, gdzie w niedzielę rozegrane zostanie GP Włoch. Część kibiców z pewnością liczy na małe urozmaicenie rywalizacji i spełnienie tzw. „Monza course”, według której od kilku lat zwycięzca ubiegłorocznego wyścigu nie kończy następnej edycji tego Grand Prix. W zeszłym roku triumfatorem był… Max Verstappen. Czyżby „Świątynia Prędkości” szykowała nam więc nowego zwycięzcę wyścigu?

Sainz tuż tuż za Verstappenem – podsumowanie I treningu

Zanim jednak dowiemy się, czy „klątwa Monzy” się spełni, bolidy wyjechały na tor, by sprawdzić się w piątkowych treningach. W tradycyjnym składzie dwudziestu kierowców brakowało tym razem Lance’a Strolla, którego zastępował w ten weekend Felipe Drugovich. Nie wiązało się to jednak z niedyspozycją Kanadyjczyka, a z wypełnianiem obowiązków młodego kierowcy. Takiego udostępniania bolidów będziemy widzieć teraz coraz więcej, gdyż zgodnie z przepisami, każdy zespół musi wystawić młodego kierowcę w dwóch sesjach treningowych w trakcie sezonu. Brazylijczyk wykonał solidną robotę, przejeżdżając 23 okrążenia i kończąc pracę na osiemnastej pozycji z czasem 1:24:140, czyli o 1.4 sekundy gorszym od najszybszego w FP1 Maxa Verstappena.

Ze względu na specyfikę Monzy, wszystkie zespoły przywiozły tu nowe części, dostosowane pod niski docisk wymagany przez ten tor. Oznacza to oczywiście przede wszystkim nowe tylne i przednie skrzydła. Niektórzy postanowili jednak przywieźć także ogólne poprawki i do takich zespołów należy Alfa Romeo, która zmieniła geometrię przedniego zawieszenia. Ma to pomóc w eliminacji problemów z dogrzewaniem ogumienia, które trwa u nich zdecydowanie dłużej niż u rywali. Weekend nie zaczął się jednak dla nich zbyt dobrze, bo obaj kierowcy mocno narzekali na prowadzenie tyłu w swoich bolidach. W końcu poinformowali swój zespół przez team radio, że dłuższa jazda bez zmian nie ma sensu i zjawili się w boksach. Łącznie panowie przejechali zaledwie trzydzieści dwa okrążenia – najmniej z całej stawki.

Monza już od pierwszego treningu przypomniała kierowcom o tym, że każdy błąd może ich tu sporo kosztować. Problemy miał m.in. Alex Albon, który zbyt szybko wyszedł z zakrętu Ascari i wypadł na żwirowe pobocze. Na szczęście uniknął jednak band i wszystko skończyło się na zniszczonych oponach i tumanach kurzu.

Z kolei na początku sesji kawałek swojego samochodu „zgubił” jeden z McLarenów, a jadący za nim Fernando Alonso najechał na odłamek oponą. W tym przypadku również skończyło się jednak szczęśliwie, czyli bez przebitej opony.

Całkiem nieźle spisali się bohaterowie lokalnej publiczności, a więc kierowcy Ferrari. Carlos Sainz przez cały trening notował całkiem niezłe czasy, a najszybszy z nich dał mu drugą pozycję ze stratą zaledwie 0.046 s do Verstappena. Charles Leclerc skończył FP1 za plecami Sergio Pereza na czwartym miejscu, ale już z nieco większą stratą 0.309 s.

Nieźle spisała się także AlphaTauri. Yuki Tsunoda zmieścił się w pierwszej dziesiątce z minimalną stratą do poprzedzającego go Lewisa Hamiltona, a Liam Lawson w swoim drugim weekendzie wyścigowym w karierze był o zaledwie pół sekundy wolniejszy od swojego dużo bardziej doświadczonego kolegi z zespołu.

Sainz najszybszy, Perez rozbija bolid – podsumowanie drugiego treningu

W pierwszej sesji treningowej większość kierowców jeździła na twardej mieszance. Wyjątkami byli kierowcy z czołówki, którzy sięgnęli po miększe opony. Wszystko z powodu innego formatu kwalifikacji, w którym narzucono zespołom użycie jedynie twardych opon w Q1, jedynie pośrednich w Q2 i jedynie miękkich w Q3. Na cały weekend przywieziono także o dwa komplety opon mniej na każdego kierowcy.

Do bolidu w FP2 wrócił Lance Stroll, ale nie nacieszył się jazdą zbyt długo, gdyż niedługo po wyjeździe z boksów jego skrzynia biegów utknęła na ósmym biegu, co oczywiście oznaczało, że musiał zatrzymać swój samochód na poboczu. To wywołało na torze czerwoną flagą i ściągnęło kierowców do boksów bez żadnych okrążeń pomiarowych. Aston Martin miał nadzieję na to, że Kanadyjczykowi uda się wrócić do garażu na własnych kołach i poleciło kierowcy, by pozostał w kokpicie. Po dłuższej chwili okazało się to jednak niemożliwe, więc porządkowi mogli zająć się uprzątnięciem samochodu z toru.

Kierowcy wrócili na tor już po kilku minutach i niemal natychmiast zrobiło się tłoczno. Doświadczył tego Oscar Piastri, który został przyblokowany przez Hamiltona w drugiej szykanie. Większość kierowców wyjechała na oponach pośrednich, jedynie Williamsy i Fernando Alonso swoje najszybsze czasy na tym etapie odnotowali na miękkiej mieszance.

W pierwszej części tej sesji zadowoleni mogli być fani Ferrari, bo to właśnie ich kierowcy byli najszybsi. Carlos Sainz zanotował czas 1:21:565 s, a Charles Leclerc było o 0.273 s wolniejszy. Spokojnie wyglądały natomiast czasy McLarena – Lando Norris mieścił się w pierwszej dziesiątce, ale ze sporą stratą, a Piastri nadal jeździł jeszcze na oponach twardych. Kierowcy zapowiadali jednak przed tym weekendem, że nie spodziewają się tu fenomenalnych wyników.

Na najtwardszej mieszance pozostawali także nadal kierowcy Haasa, który jako jedyny zespół nie przywiózł tu specjalnie dedykowanego skrzydła. Zespół prawdopodobnie skorzysta z elementów, które wykorzystywał wcześniej na innych torach, które również premiowały niski docisk. W AlphaTauri sprawdzano z kolei dwa różne zestawy ustawień, o czym świadczyły porównania obu kierowców – Yuki Tsunoda był zdecydowanie szybszy w szykanach, natomiast Liam Lawson na prostych.

W połowie sesji znaczna część kierowców przesiadła się na miękką mieszankę, co sygnalizowało falę szybkich okrążeń. I niedługo później Ferrari na czele zmienił Sergio Perez, który wraz z Maxem Verstappenem ćwiczyli przy okazji podciąganie się na prostych. Meksykanin został potem jednak zmieniony przez Lando Norrisa, a następnie na szczyt tabeli powrócił Sainz.

Na dziesięć minut przed końcem sesji na torze pojawiła się najpierw żółta, a następnie czerwona flaga, która przeszkodziła kierowcom w dłuższych przejazdach. Winnym okazał się tym razem Sergio Perez, którego wyniosło w Alboreto (Parabolice) i w efekcie wylądował w żwirowej pułapce, z której mimo prób nie był w stanie się wyrwać. Meksykanin uderzył swoim samochodem w bandy, co poskutkowało uszkodzeniem (przynajmniej) tylnego skrzydła.

Sesję udało się wznowić na ostatnie cztery minuty, jednak w warunkach, w których wszyscy kierowcy wyjechali na tor, trudno było o zebranie cennych danych lub poprawę najszybszych okrążeń. Zawodnicy mieli jednak okazję „poćwiczyć” jazdę w tłoku, która z pewnością będzie czekała ich w sobotnim Q1.



Wybrane dla Ciebie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *