WEC

Udane starty kobiecych załóg w 24h Le Mans.

Udane starty kobiecych załóg w 24h Le Mans.

W tegorocznej edycji dwudziestoczterogodzinnego wyścigu w 24h Le Mans wystartowało sześć pań reprezentujące dwie w pełni damskie załogi. Obie dojechały do mety na dziewiątych pozycjach w swoich klasach.

Na szczególne pochwały zasługuje trójka Richard Mille Racing. Sophia Floersch, Tatiana Calderon i zastępująca kontuzjowaną Katherine Legge Beitske Visser debiutowały na Circuit de la Sarthe. Sytuacji nie ułatwiał fakt braku tradycyjnego dnia testowego przed 24h Le Mans oraz brak wspólnych startów. Zespół co prawda zaliczył trzy rundy European Le Mans Series, jednak do każdej z nich przystępował w innym składzie.

Załoga Oreci 07 LMP2 #50 ruszała z dwudziestej pozycji, ale od samego początku Calderon zaczęła zyskiwać pozycję. Dobre stinty ze strony Floersch i Visser połączone z brakiem przygód i awarii pozwoliły paniom przebić się do pierwszej dziesiątki. Na mecie wszystkie były przeszczęśliwe.

Embed from Getty Images

– Myślę, że możemy być z siebie dumne. Wszystkie byłyśmy debiutantkami w tym wyścigu, to niesamowite, że udało nam się za pierwszym razem dojechać do mety, a co dopiero w pierwszej dziesiątce. Nie możemy się doczekać kolejnego startu oraz następnej szansy na poprawę” – mówiła na mecie Beitske Visser.

Startujący w klasie GTE Am zespół Iron Dames zaliczył swój drugi start w Le Mans. Podobnie, jak rok temu w Ferrari 488 GTE Evo pojechały Rahel Frey, Michelle Gatting i Manuela Gostner. Trójka ta ma już na swoim koncie finisze na podium w European Le Mans Series i celowała w poprawę dziewiątego miejsca w klasie podczas 24h Le Mans z 2019 roku.

Embed from Getty Images

Powtórzony wynik z 2019 roku

Podczas treningów panie miały problemy z przyczepnością i w kwalifikacjach udało się wywalczyć zaledwie 18 pozycję. Tempo wyścigowe było jednak lepsze, co pozwoliło Ferrari #85 zyskiwać kolejną pozycję. Ostatecznie nie udało się poprawić wyniku sprzed roku, ale kolejne dziewiąte miejsce również było bardzo dobrym wynikiem. Na osłodę panie mogły celebrować pokonanie męskiego trio zespołu Iron Lynx, który serwisował ich auto.

– Udało się, ponownie jesteśmy dziewiąte. Liczyłyśmy na lepszy wynik, ale cieszymy się z tego, że jesteśmy na mecie. Tempo wyścigowe mogłoby być lepsze. To jednak daje nam motywację, by wrócić za rok i w międzyczasie dalej się rozwijać. Gratulacje dla dziewczyn z LMP2, one też dojechały dziewiąte. To miły przypadek, będziemy wspólnie walczyć, bo razem jesteśmy silniejsze – powiedziała po wyścigu Rahel Frey.

Richard Mille Racing oraz Iron Dames są wspierane przez Komisję Kobiet w Motorsporcie FIA. Obu załogom gratulowała jej prezydent, była wicemistrzyni świata w rajdach samochodowych Michele Mouton, która w 1975 roku wygrała swoją klasę w 24h Le Mans.

– To był wspaniały wyścig dla naszych trzech debiutantek w LMP2, zwłaszcza biorąc pod uwagę skompresowany grafik i mniejszą liczbę treningów – zwłaszcza nocnych. Miały bardzo równe tempo, ostro walczyły i przejechały mądry wyścig. Słuchały nawzajem uwag szukając każdego szczegółu, który mógł im pomóc. Miały także ogromne wsparcie, za które musimy podziękować. Richard Mille w pełni je wspierał i nie nakładał żadnej presji. To wspaniała współpraca. Myślę, że Katherine Legge jest dumna z dziewczyn. Wiemy, że wróci do nas jeszcze mocniejsza, niż wcześniej. Iron Dames miały za sobą jeden start, co oczywiście pomogło. Wspierał ich świetny zespół i przy braku jakichkolwiek awarii zdołały wykonać świetną pracę. Utrzymywały dobre tempo, miały świetną strategię. Było widać ich wiedzę i zrozumienie wyścigów długodystansowych. To świetny wynik i jestem bardzo dumna. Pokazały, że kobiety mając wsparcie topowych ekip mogą powalczyć o czołowe pozycje.”

Obie ekipy ponownie wyjadą na tor podczas kolejnej rundy European Le Mans Series 11 listopada na włoskiej Monzy.

Autor: Krzysztof Aleksander Woźniak

Wybrane dla Ciebie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *