F1GP Węgier

Vettel najszybszy w deszczowym drugim treningu przed GP Węgier

Vettel najszybszy w deszczowym drugim treningu przed GP Węgier

W pierwszym, nieco deszczowym, piątkowym treningu górą były Mercedesy, a tuż za nimi znalazły się różowe bolidy Racing Point. Po jego zakończeniu deszcz znacząco się nasilił, co oznaczało, że na początku FP2 nie było nawet mowy o wyjeździe na slickach, a i wyjazdy na oponach deszczowych stały pod znakiem zapytania. Treningi serii towarzyszących Formule 1 zostały bowiem wstrzymane właśnie ze względu na panujące warunki.

It’s rainin’ rainin’

Pogoda pomiędzy treningami okazała się dla zespołów jeszcze mniej łaskawa, ale w momencie rozpoczęcia FP2 deszcz zaczynał słabnąć. Biorąc pod uwagę prognozy pogody na wyścig, kiedy to zapowiadane są nawet burze, sprawdzenie się na mokrej nawierzchni Hungaroringu mogło się zespołom przysłużyć. I choć nikt nie wyjechał z garażu w momencie zapalenia zielonych świateł, to kierowcy zaczęli przygotowywać się do tego, aby na torze niedługo się pojawić. Członkowie zespołów natomiast zmiatali wodę sprzed garaży za pomocą mioteł, przygotowując pit lane dla bolidów.

Twitter @McLarenRacing

Jako pierwszy na wyjazd zdecydował się Pierre Gasly, który stracił cały pierwszy trening z powodu problemów z jednostką napędową. Francuz przejechał jedynie okrążenie instalacyjne i szybko zjechał do garażu w oczekiwaniu na poprawę warunków. Żadna ekipa nie chciała nadmiernie ryzykować uszkodzeniem bolidów. Można było zastanawiać się, który z kierowców postanowi sprawdzić tor jako kolejny, ale z pewnością mało kto stawiał na Maxa Verstappena. Podłoga w jego bolidzie zajmowała całą uwagę mechaników, którzy krzątali się dookoła rozmontowanego samochodu z numerem 33.

Głucho wszędzie…

Przez dwadzieścia minut tor pozostawał tak samo głuchy, jak w momencie, w którym opuścił go Gasly. Drugim odważnym okazał się dopiero Sergio Perez, który stracił końcówkę FP1 przez kompletne zniszczenie jednej z przednich opon. Przejazd Meksykanina pokazywał, jak bardzo niestabilnie zachowują się bolidy na deszczowej nitce toru i z pewnością nie zachęcił jego kolegów do wyjazdu. Pomimo przeszkód kierowca Racing Point zdecydował się na przejechanie pierwszego pomiarowego okrążenia w FP2 (1:43:862 s.). Jego inżynier wyścigowy informował o problemach z uzyskaniem odpowiedniej temperatury tylnej osi, co było widać w kolejnych jej uślizgach, a w końcu także wyjazdem na pobocze. Jeszcze przed tym incydentem udało mu się jednak zejść o ponad sekundę poniżej pierwszego czasu.

Zjeżdżającego do boksu Pereza zmienili Kimi Raikkonen, który odzyskał swój bolid z rąk Roberta Kubicy i Lance Stroll. Także oni zmagali się z dogrzewaniem tylnej osi, ale pozostali na torze. I tak Kanadyjczyk wykręcił czas na poziomie 1:42:380, zaś Fin okazał się gorszy od obu różowych aut o ponad pięć sekund. Po kilku okrążeniach obaj zjechali do boksów, pozostawiając tor po raz kolejny całkowicie pustym.

Twitter @RenaultF1Team

Renault stawia na opony przejściowe

Na ponad czterdzieści minut przed końcem na torze pojawił się Esteban Ocon, który odważył się nawet założyć opony przejściowe. Nie mogliśmy jednak nacieszyć się widokiem Renault na torze zbyt długo, bo Francuz zjechał już po wykonaniu okrążenia instalacyjnego. Po krótkiej przerwie na takiej samej mieszance wyjechał jego zespołowy kolega Daniel Ricciardo, który także nie zdecydował się na przejechanie więcej niż jednego okrążenia. Na torze pojawiły się także dwa samochody Ferrari, ale te już na pełnych deszczówkach. I choć okazały się one szybsze od Alfy Romeo, to musiały ulec Racing Point. Vettel zameldował się z czasem 1:44:912, zaś Leclerc 1:45:827 s.

Do końca sesji pozostawało coraz mniej czasu, toteż coraz więcej chętnych postanawiało wyjeżdżać na tor. Kolejnymi odważnymi okazali się Norris, Kvyat i Grosjean. Z utrzymaniem swojego samochodu na torze największe problemy miał jednak Rosjanin, który skarżył się swojemu inżynierowi na brak przyczepności. Za to w deszczowych warunkach odnalazł się w końcu Vettel, który wykręcił najszybszy czas tej sesji – 1:40:464 s. Inny włoski zespół – Alfa Romeo nie wyglądała na najlepiej prowadzące się w deszczu auto, na co nie omieszkał narzekać Raikkonen, który miał problemy z dogrzaniem zarówno tylnej, jak i przedniej osi.

Twitter @AlphaTauriF1

Czołówka wyjeżdża na tor

Na pół godziny przed końcem z garażu wyjechał pierwszy z samochodów Mercedesa. Valtteri Bottas okazał się jednak wolniejszy od Scuderii o 0.2 sekundy z powodu szerokiego wyjazdu poza tor. Jedni kierowcy chowali się w boksach, inni je opuszczali – w tym przypadku byli to Lewis Hamilton na oponach przejściowych, który wyjechał jedynie na okrążenie instalacyjne i Carlos Sainz, który pokusił się o okrążenie pomiarowe. I po raz kolejny pokazał, że w deszczu czuje się całkiem nieźle. Pierwszy z sektorów Hiszpan „odpalił” na fioletowo, dwa pozostałe poszły mu nieco gorzej, ale ostatecznie znalazł się na trzecim miejscu tabeli. Wreszcie z garażu wyłonił się także Red Bull Verstappena, ale było to jedynie okrążenie instalacyjne. Na torze pozostawały samochody Ferrari, ale większość stawki nie wyglądała na zbyt chętną do wyjazdu pomimo tego, że trening powoli się kończył. Ślizgające się bolidy i nieudane przejazdy na oponach przejściowych zniechęciły zespoły do ryzykowania uszkodzenia bolidu na rzecz niezbyt wielu przydatnych danych.

Wyniki

Ferrari wreszcie może poszczycić się wygraniem sesji treningowej, ale okoliczności jej rozegrania nie powodowały, że Scuderia ma się z czego cieszyć. Verstappen wyjechał na jedno pomiarowe okrążenie, a Hamilton w ogóle nie odnotował czasu. Warunki były bardzo zmienne, a czasów nie możemy brać do serc zbyt poważnie. Kierowcom z Maranello można jednak oddać jedno – byli najbardziej pracowitą parą podczas FP2, przejeżdżając łącznie 22 okrążenia.

Trzeci trening przed GP Węgier rozpocznie się jutro o godzinie 12:00.

⇒ Zobacz pełne wyniki z weekendu na Węgrzech 



Wybrane dla Ciebie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *