ERCRajd PolskiRAJDY

Subaru Historic Rally Team po wymagającym Rajdzie Polski

Po kolejnych odwoływanych rundach spowodowanych pandemią Covid-19, sezon Rajdowych Mistrzostw Europy został wreszcie zainaugurowany w miniony weekend w Mikołajkach. 77 edycja Rajdu Polski okazała się jedną z najbardziej wymagających w ostatnich latach. Zespół Subaru Historic Rally Team wystawił na Mazurach dwie załogi, które po trzech ciężkich dniach rywalizacji z dobrymi wynikami zameldowały się na mecie w Warszawie.

Swoją przygodę z Mistrzostwami Europy za kierownicą Subaru Imprezy N14 rozpoczęli Michał i Jacek Pryczek. Debiutanci rozpoczęli spokojnym tempem, przyspieszając w miarę upływu kolejnych kilometrów. Podczas dwóch ostatnich prób sobotniego etapu, pomimo wycieczki poza drogę zanotowali trzecie czasy i po pierwszym dniu plasowali się na czwartej pozycji w ERC2. W niedzielę kontynuowali równą jazdą i dopiero w drodze do Warszawy, na nowym w programie Rajdu Polski odcinku w Przasnyszu zwolnili czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej. Podczas kończącego rajd odcinka na Karowej po raz kolejny wbili się na oesowe podium, ale to nie wystarczyło, aby odebrać rywalom czwartą lokatę, Ostatecznie w swoim europejskim debiucie „Pryczki” uplasowały się na piątym miejscu w ERC2, wgrywając przy okazji klasę Open 4WD w RSMP.

Michał Pryczek:
Przyjeżdżając do Mikołajek nie wiedziałem czego się spodziewać, zarówno po sobie jak i rywalach. Przed startem podglądnąłem ich samochody i już wtedy wiedziałem, że łatwo nie będzie. Plan na weekend zakładał pojechać najlepiej jak potrafimy i myślę, że ten plan wykonaliśmy. Były miejsca, gdzie nawiązywaliśmy kontakt z rywalami, ale były też i momenty, w których dużo traciliśmy, nie tylko ze względu na różnicę w samochodach, ale przede wszystkim wychodził tam nasz brak doświadczenia na szutrze. Były to głównie hamowania z dużych prędkości, oraz szybkie, wąskie, leśne partie. W tych miejscach wiem, że czeka mnie jeszcze sporo pracy.

– W sobotę na ostatnim „prawdziwym” odcinku popełniliśmy błąd, który mógł zakończyć nasz występ na Mazurach, ale szczęśliwie obeszło się bez większych konsekwencji. Po całym, wymagającym dniu, z dużą ilością przejechanych kilometrów zabrakło koncentracji i skupienia. Źle wjechaliśmy w zakręt, zabrakło drogi i próbując wrócić na nią rowem, coś było w trawie. Wyskoczyliśmy w powietrze i stanęliśmy tyłem do kierunku jazdy. Początkowo miałem obawy, czy po takim uderzeniu wszystkie koła są na miejscu, ale jak się okazało, N14-stka to mocny samochód. Zawróciliśmy i powoli ruszyliśmy, okazało się, że oprócz delikatnie przestawionej geometrii samochodem nadal da się szybko podróżować. Gdyby nie ta przygoda, czwarte miejsce było w naszym zasięgu, ale jak na debiut i tak jesteśmy bardzo zadowoleni z tempa i pracy, jaką wykonaliśmy.

fot. Banan Foto

Jacek Pryczek:
– Za nami debiut w ERC, po którym warto podkreślić dwie rzeczy. Pierwsza to trudność tego rajdu, która nas nieco zaskoczyła, chociaż jechaliśmy go dwa lata temu. Prędkości, jakie osiągaliśmy były bardzo duże, odcinki były naprawdę wymagające. Niestety ich stan podczas drugiej pętli był słaby – przede wszystkim w niedzielę – i to sprawiało, że trzeba było jechać nie tylko szybko, ale i rozważnie, z dozą ostrożności. Druga rzecz to potężna nauka zarówno dla nas, jak i całego zespołu. Dla nas, ze względu na szybkość, z jaką trzeba jechać, aby móc porównywać się do europejskiej czołówki z większym doświadczeniem. Do tej pory, podczas naszych startów w RSMP z ilością konkurencji było różnie, często ścigaliśmy się tylko w trzy-cztery samochody w naszej klasie. Jazda z innymi,  bardzo doświadczonymi konkurentami, to było dla nas nowe i bardzo potrzebne doświadczenie. Dodatkowo w sobotę wieczorem trzeba było sprawnie zareagować na awaryjną sytuację i po naszej przygodzie na Wieliczkach poświęcić pełne 45 minut na doprowadzenie samochodu do stanu używalności. Ekipa z MTS Subaru Dzierżoniów spisała się jednak na medal i w niedzielę mogliśmy kontynuować naszą rywalizację.

Tutaj pojawia się aspekt nowej nauki dla zespołu. Po raz pierwszy SHRT obsługiwało dwa samochody i z oboma miało dużo pracy, abyśmy mogli osiągnąć metę. Praca mechaników zasługuje na słowa uznania i podziękowania. W tym sezonie staramy się również jak najwięcej nauczyć od Mikołaja Marczyka i Szymona Gospodarczyka. Przed startem dużo rozmawialiśmy na temat potencjalnych scenariuszy na rajd. Ustaliliśmy, że jedziemy szybko ale rozważnie, nie gonimy konkurencji „na siłę”. Celem było osiągniecie mety i zdobycie tylu punktów ile się da, bez ponoszenia zbyt wysokiego ryzyka. Mamy pierwsze punkty w ERC2, na kolejnym rajdzie jest duża szansa na przeskoczenie wyżej w klasyfikacji.

Zespół SHRT na Mazurach reprezentowany był również przez Jacka Michalskiego i Adama Biniędę, którzy w tym roku powalczą na trasach Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski za kierownicą Subaru Imprezy 555. Rajd rozpoczął się po ich myśli – wygrali piątkowy superoes, a także odnieśli komplet oesowych zwycięstw na pierwszej sobotniej pętli, pomimo wycieczki poza drogę i spotkania z przyczepą rolniczą. Po czterech odcinkach specjalnych wypracowali ponad 1,5 minuty przewagi nad rywalami. Niestety na piątej próbie „Babcia” uległa awarii i załoga aż do samej mety walczyła z brakiem mocy. Pomimo tego, przy problemach rywali i dzięki wypracowanej wcześniej przewadze, udało im się utrzymywać prowadzenie aż do Przasnysza. Ostatecznie pod Stadionem Narodowym mogli świętować drugie miejsce w klasie HR2.

Jacek Michalski:
– To był dla nas bardzo stresowy rajd, spowodowany przygodami i wynikającymi z nich awariami. Rozpoczęliśmy bardzo dobrze, chociaż spokojnie, bo wiadomo, że na odcinkach typu SSS Mikołajki można wiele stracić, a niewiele zyskać. W sobotę na prawdziwych odcinkach nasze tempo było dobre i pomimo dwóch wycieczek poza drogę prowadziliśmy ze sporą przewagą. Spotkanie z przyczepą rolniczą trochę nas jednak ostudziło i postanowiliśmy uspokoić jazdę. Niestety na początku drugiej pętli urwaliśmy wydech i od tego momentu samochód stracił moc. Do końca rajdu jechaliśmy już na pół gwizdka, tak naprawdę toczyliśmy się do mety. Szczęśliwie udało się ją osiągnąć i to na drugim miejscu, w czym pomogły nam trochę również problemy konkurencji. Rozpoczynamy jednak sezon od podium i mamy nadzieję, że asfaltowe rundy pojedziemy już szybko i czysto.

Adam Binięda:
– Rajd Polski to wspaniała impreza i nie mogliśmy się z Jackiem doczekać na nasz pierwszy występ w nowym zespole, w nowym aucie, które ma ogromny potencjał. Zaczęliśmy bardzo dobrze, chociaż z niezaplanowanymi wycieczkami poza trasę, ale czasy poszczególnych odcinków napawały nas optymizmem. Wygrywaliśmy kolejne oesy i budowaliśmy przewagę nad rywalami. Niestety awaria na początku drugiej pętli skutecznie nas przyhamowała i pozostało nam tylko patrzeć, jak nasza przewaga topnieje. Staraliśmy się w niedzielę dowieźć jak najwyższe miejsce i udało się obronić drugą lokatę. Oczywiście pozostaje mały niedosyt, ale cieszymy się, że jesteśmy na mecie, bo rajd był trudny i wymagający. Niedzielne odcinki znałem z Rajdu Kormoran i uczulałem Jacka w miejscach, w których wiedziałem, że koleiny będą już na pierwszej pętli i trzeba tam zwolnić. W naszej sytuacji nie było mowy o jakiś szaleństwach, więc po prostu z rozwagą przejechaliśmy niedzielne próby i zdobyliśmy pierwsze punkty w sezonie.

Partnerami zespołu Subaru Historic Rally Team są: Subaru Polska, MTS Subaru Dzierżoniów, Pro Rally School, Race Day, Steelum projektowanie i robotyka, AutoRacing.pl, SPRT Garage, Block Motorsport, JM Rallysport.



Wybrane dla Ciebie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także
Close