F1GP Miami

Ferrari vs Red Bull – Runda piąta. Grand Prix Miami pada łupem Verstappena!

Ferrari vs Red Bull – Runda piąta. Grand Prix Miami pada łupem Verstappena!

Michelle Obama, George Lucas, David Beckham… To tylko kilkoro z wielu celebrytów, którzy zebrali się, aby obejrzeć najbardziej prestiżowe motorsportowe zawody na świecie. Poza gwiazdami innych dyscyplin, znaleźli się także byli kierowcy Formuły 1, choćby Jacques Villeneuve, Juan Pablo Montoya, czy John Watson.

Zupełnie nowy obiekt pod Hard Rock Stadium przynosi zarówno zwolenników, jak i przeciwników. Do tej drugiej grupy należy sporo kierowców, którzy narzekają na słabą przyczepność asfaltu. Jakby tego mało, deszcz, który nawiedził Miami kilka godzin przed Grand Prix, zmył gumę, która ostała się na torze po wczorajszych kwalifikacjach.

Ze względu na „problemy z paliwem”, jak to określił Lance Stroll, oba bolidy Astona Martina wystartowały z alei serwisowej.

Walka o mistrzostwo nie czeka na odpowiedni moment

Max Verstappen momentalnie ruszył w pogoń za prowadzącym Charlesem Leclerciem, wyprzedzając Carlosa Sainza już na pierwszym zakręcie. Fernando Alonso zaś zyskał aż cztery lokaty. Bardzo słaby start zaliczyli obaj kierowcy Mercedesa, tracąc po trzy pozycje.

Lewis Hamilton zwrócił uwagę, że został uderzony, jednak Peter Bonington uspokoił go wiadomością, iż nie zauważył żadnych uszkodzeń. Słysząc to siedmiokrotny mistrz świata rozpoczął odrabianie strat. Uporał się wpierw z Alonso, a potem z Pierrem Gaslym. Za nim świetnym manewrem na dziesiątą pozycję popisał się Mick Schumacher, wyprzedzając po zewnętrznej Kevina Magnussena. W międzyczasie z wyścigu wycofał się Zhou Guanyu. To pierwszy jego wyścig, w którym nie dojechał do mety.

Na ósmym okrążeniu Verstappen otrzymał informację o uszkodzonej prawej przedniej oponie w bolidzie Leclerca. Przewaga Monakijczyka zmniejszyła się o kilka dziesiątych, a Holender znalazł się w zasięgu systemu DRS. Okrążenie później obecny mistrz świata bez problemu uporał się ze swoim rywalem, przejmując pałeczkę lidera.

Pierwsze zmiany ogumienia nastąpiły na mniej więcej piętnastym okrążeniu. W bolidzie Alpine z numerem 14 wystąpiły problemy z założeniem koła, a po pit stopie Lando Norrisa na osiemnastym kółku rozpoczęła się emocjonująca batalia między nim, Sebastianem Vettelem, a Magnussenem, który w krętym pierwszym sektorze wykazał się nadludzkim opanowaniem i z zimną krwią wyminął Mclarena.

Red Bull i Ferrari z problemami

Na dwudziestym okrążeniu Sergio Perez krzyczał przez radio o braku mocy w swoim Red Bullu. Stracił ponad sześć sekund na jednym okrążeniu do trzeciego Sainza. Hugh Bird polecił mu jednak kontynuowanie jazdy. Tłumaczył mu stratę do Ferrari… Brakiem strugi aerodynamicznej, co na tle wspomnianej wyżej ogromnej straty, wydaje się kuriozalnym argumentem.

Charles Leclerc zjechał do alei serwisowej jako pierwszy z czołówki, po dwudziestu pięciu okrążeniach na oponach pośrednich. Narzekał na spore trudności w prowadzeniu na pierwszym stincie. Dwa kółka później zrobił to Verstappen, uciekając Monakijczykowi na prawie osiem sekund. Z pechem nie mógł się jeszcze rozstać Sainz, który przesiedział w boksie znacznie dłużej, ze względu na trudności z założeniem koła. Mimo to nie stracił pozycji na podium.

Walka o najmniejszą zdobycz punktową nabrała tempa. Magnussen, któremu nie udało się zaatakować Lance’a Strolla, został zaskoczony przez Vettela, który sprytnie wyprzedził go w zakręcie nr 17. Niestety, nie utrzymał długo tej pozycji, a w dodatku spadł o dwie za sprawą Schumachera. Za Duńczykiem zrobił się pociąg z czterech bolidów, gdyż do tej potyczki dołączył Lando Norris. W międzyczasie Stroll miał okazję do ucieczki.

Na trzydziestym dziewiątym okrążeniu doszło do kontaktu między Gaslym, a Alonso. Hiszpan próbował zaatakować swojego rywala z Alpha Tauri po wewnętrznej zakrętu nr 1, jednak Francuz w ostatniej chwili zamknął mu drzwi. Odbiło się to na nim negatywnie, gdyż później musiał uznać wyższość Lance’a Strolla. Sędziowie uznali jednak winę dwukrotnego mistrza świata, nakładając mu karę pięciu sekund.

Procesja zaburzona

Czterdzieste pierwsze okrążenie przyniosło nam pierwszą neutralizację po groźnie wyglądającym kontakcie. Lando Norris próbował wyprzedzić Gasly’ego, który wciąż siłował się z uszkodzonym AT03. Brytyjczyk znalazł się zbyt blisko Francuza, przez co doszło do kontaktu, po którym opona wręcz ześlizgnęła się z felgi Mclarena, a Norris cudem uniknął bariery.

Otworzyła się okazja dla Sergio Pereza, aby nadrobić utracone tempo nowym kompletem opon pośrednich. Podobną drogę obrał George Russell, który rozpoczął wyścig na oponach twardych i wcześniej nie zmieniał swojego ogumienia.

Samochód bezpieczeństwa receptą na większe emocje

Pierwsza dwójka zaliczyła restart pozytywnie, jednak Carlos Sainz, z dużym uślizgiem, od samego początku musiał bronić się przed nacierającym Perezem. Obie pary trzymały się bardzo blisko siebie, a za nimi George Russell spróbował zaatakować Hamiltona, co zrobił pomyślnie. Jakby tego było mało, Valtteri Bottas popełnił błąd, przez który spadł za „srebrne strzały”.

Perez na 52 okrążeniu podjął śmiałą próbę ataku na podium na pierwszym zakręcie, jednak przeliczył się z wyznaczeniem odpowiedniego punktu hamowania. Doszło do drobnego kontaktu, gdyż Sainz nie spodziewał się takiego błędu ze strony Meksykanina.

Podobnie Sebastian Vettel nie spodziewał się katastrofalnego w skutkach błędu Schumachera, który spróbował tej samej metody ataku, co Perez. Zbliżył się jednak do Astona Martina zbyt szybko, w efekcie czego kierowca Haasa wbił się w rodaka i jednocześnie dobrego przyjaciela, pozbawiając się szansy na pierwsze punkty w karierze. Cichym wygranym tej kolizji stał się Alex Albon, śmiało zmierzający po kolejne „oczko” do klasyfikacji generalnej.

Max Verstappen wytrzymał próbę nerwów i zgarnął komplet punktów za dzisiejsze Grand Prix Miami. Za nim ustawił się Charles Leclerc, który wciąż prowadzi w tabeli, a podium uzupełnił Carlos Sainz. Świetna strategia Russella doprowadziła go z dwunastej na piątą lokatę, tym samym utrzymuje formę finiszy w pierwszej piątce, w każdym wyścigu tego sezonu. Alpine dowiozło oba bolidy w punktach, zaś Albon kompletuje pierwszą dziesiątkę po raz drugi w tegorocznej kampanii.

W rywalizacji Red Bulla i Ferrari sporą rolę odegrało zużycie opon, które tym razem sprzyjało stajni z Milton Keynes. Dotychczas to właśnie ekipa z Maranello mogła poszczycić się mniejszym zużyciem. Następna runda odbędzie się w Hiszpanii, na którą przewidziane są duże pakiety poprawek w każdym zespole.


Więcej o Formule 1 na Rallypl.com

Oficjalna strona Formuły 1



Wybrane dla Ciebie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *