F1GP Australii

Robert Kubica: Wątpię, że możemy odrobić straty

Robert Kubica po pierwszych piątkowych sesjach treningowych przed Grand Prix Australii nie krył niezadowolenia z prowadzenia swojego bolidu. W obydwu sesjach treningowych, kierowcy zespołu ROKiT Williams Racing zajmowali dwie ostatnie lokaty z dużą stratą do nawet do reszty stawki, nie mówiąc o czołówce. Bolid Williamsa zmaga się z brakiem przyczepności oraz problemami z balansem. Ponadto, zespół wciąż nie jest w stanie zapewnić odpowiedniej ilości części zamiennych dla swoich kierowców, przez co muszą oni koncentrować się głównie na unikaniu tarek, co z pewnością nie pomaga im w osiąganiu dobrych czasów przejazdów.

Embed from Getty Images

„To były normalne piątkowe treningi, ale niestety nie szło gładko. Rano mieliśmy duże problemy z ogólną przyczepnością, więc było ciężko już wówczas, gdy wszystko inne układało się gładko. Wiedzieliśmy jednak, że Australia jest dość wyboista, a nawierzchnia jest kompletnie inna w porównaniu z Barceloną. Gdy było ślisko, mieliśmy problemy. Po południu było odrobinę lepiej. Poprawiły się warunki i trochę pomogły nam temperatury, ale niestety dodatkowo w drugim treningu parę części w samochodzie uległo uszkodzeniu. Podobne problemy mieliśmy podczas testów w Barcelonie. Trzeba było się trzymać z dala od tarek. To niełatwe, szczególnie, gdy walczysz o utrzymanie się na torze. Nie było to wspaniałe popołudnie. Jazda była utrudniona, a my nie mamy za dużo części zamiennych, więc teraz musimy je naprawić i odbudować. Pozytywne było to, że samochód prowadził się po południu odrobinę lepiej… Trochę poprawiła się przyczepność, nawet jeśli nie pokazywały tego czasy okrążeń. Feeling był odrobinę lepszy, choć odnoszę wrażenie, że w Barcelonie było lepiej”

Polak po trudnym piątku ocenia, że jego zespół ma bardzo nikłe szanse na osiągnięcie dobrego rezultatu w niedzielę oraz w kwalifikacjach:

„Cel jest taki, żeby bolid trzymał się w jednym kawałku, a potem zrobić maksimum z tym, co mam do dyspozycji. Od tego będzie zależało, na co nas stać. Nie możemy celować w wiele więcej. Musimy być realistami. W kwalifikacjach nie mamy z kim walczyć.”

Przygnębienie Roberta dało się również wyraźnie odczuć, kiedy został on zapytany o swój powrót do regularnego ścigania:

„To wielkie osiągnięcie i dobre uczucie, niestety trochę je zakłócają nasze trudności. Samochód jest trudny w prowadzeniu, a jeśli masz kolejne uszkodzenia jest jeszcze trudniej, ale… mimo wszystko dobrze tu być. Choć brzmi to dziwnie, ponieważ normalnie, gdy jedziesz tak wolno, trudno znaleźć pozytywy, ale myślę, że zawsze musisz próbować wyciągać maksimum z tego, co masz. Taki będzie nasz cel na jutro.”



Wybrane dla Ciebie