F1FELIETONY

Quo Vadis Formuło?

Quo Vadis Formuło?

Ostatnie weekendy spędzone z królową sportów motorowych sprowokowały mnie nieco do przemyśleń na temat polityki stosowanej przez Liberty Media. Kierownictwo F1 stara się za wszelką cenę wprowadzić jak najwięcej nowych torów do kalendarza, zwłaszcza tych rozgrywanych na ulicach służących normalnie do ruchu drogowego (Hanoi oraz niewypalony pomysł z wyścigiem z Miami). O ile sama idea popularyzacji wyścigów F1 na całym świecie wydaje się być trafionym pomysłem, tyle niezrozumiałe wydaje się być podejście szefostwa F1 do samych torów, które nie w każdym przypadku gwarantują rywalizację na dostatecznym poziomie…

Latający Holender

Jako pierwszy przykład posłuży mi tor w Zandvoort. Z pewnością sam wybór lokalizacji obiektu nie był przypadkowy ze względu na obecność w stawce Maxa Verstappena –  nie raz wspominał o tym, że chciałby ścigać się na rodzimej ziemi. Jego wypowiedzi zostały wysłuchane przez Liberty Media, które zdecydowało się na podpisanie 3-letniego kontraktu z właścicielami obiektu na organizację wyścigów z serii Grand Prix. W opinii wielu kierowców tor wydaje się być przestarzały i nie nadaje się do rywalizacji współczesnych bolidów F1. Nitka w Zandvoort charakteryzuje się wąskością i dużą ilością szybkich łuków co z pewnością będzie stanowiło problem podczas prób wyprzedzania i nie doda atrakcyjności wyścigowi.

„Z punktu widzenia kierowcy, tor jest wspaniały. Niestety jest bardzo szybki i wąski. Nie sądzę, by był ekscytujący pod względem wyprzedzania. To tylko moje wstępne przemyślenia, ale myslę, że prędkość z jaką poruszają się współczesne bolidy nie pozwala na skuteczne podążanie za samochodami na tym torze. Wyścigi na nim będą jedną wielką procesją”

Daniel Ricciardo

F1 i Wietnam?

Drugą kontrowersyjną decyzją Liberty jest wprowadzenie do kalendarza GP Wietnamu. Jak wiemy władze F1 zdecydowały się na podpisanie wieloletniej umowy na organizację wyścigów w tym państwie. Tak jak wspomniałem na początku, zgadzam się z ideą globalnego szerzenia fenomenu F1, ale dlaczego kosztem samego widowiska? Tor uliczny w Hanoi wydaje się być zaprojektowany „na kolanie” bez jakiegokolwiek przemyślenia. Jego nitka za wyjątkiem trzeciego sektora obfitego w sekwencje aerodynamiczne jest zwyczajnie nudna. Długość prostych (które moim zdaniem będą jedynym miejscem do wyprzedzania) jest po prostu przesadzona. Dodatkowo zadajmy sobie pytanie jak dużo osób zdecyduje się na przyjazd do Hanoi w celu oglądania wyścigu na żywo? Wydaje mi się, iż niewiele, a sami Wietnamczycy nie są fanami motorsportu do tego stopnia, że zapełnią całe trybuny, tym bardziej, że są bardzo zadłużeni. Według danych statystycznych z lutego tego roku Wietnam ma pożyczkę w Międzynarodowym Banku Rekonstrukcji i Rozwoju wynoszącą 575 milionów dolarów, a także zadłużenie o kwocie 2,3 miliarda dolarów w Międzynarodowym Towarzystwie Rozwoju. Zamiast wykorzystać pieniądze na spłatę długów lub polepszenie życia mieszkańców (Współczynnik biedoty w Wietnamie wynosi 10%, a w latach 90 – 60%) rząd stwierdza, że wyda te pieniądze na popularyzację swojego kraju. Decyzja co najmniej kontrowersyjna.

Smutne pożegnania… Czy aby na pewno?

W sezonie 2020 najprawdopodobniej nie zobaczymy dwóch torów F1 – Circut de Catalunya oraz Autodromo Hermanos Rodriguez. Osobiście wydaje mi się to być dość optymistyczną dla fana F1 informacją. Od wielu lat podczas weekendu Grand Prix żaden z nich nie dostarczył nam emocji godnych królowej motorsportu. Z pewnością zwolennikami mojej tezy nie są Sergio Perez oraz Carloz Sainz, którzy zostaną pozbawieni swoich domowych wyścigów. Jeśli chodzi o same nitki torów to Hiszpania jest torem bardzo wąskim, na którym wyprzedzanie jest możliwe (choć wciąż bardzo trudne) tylko na pierwszym zakręcie. Zarzuty dość podobne, jak do toru w Zandvoort, prawda? Jeśli chodzi o Meksyk to nie potrafię znaleźć jakichkolwiek aspektów przemawiających za tym torem. Co prawda sama sekwencja zakrętów jest dość ciekawa, ale dla motocykli, nie samochodów F1. Obiekt jest dość… bezpieczny. Szansa na to, że ktoś po popełnionym błędzie wyląduje na bandach, niszcząc całkowicie swój samochód jest bardzo niewielka, ze względu na brak żwiru na poboczach, którego jestem wielkim zwolennikiem. Może rzecz niewielka, ale zapewnia większą nieprzewidywalność w wyścigu. Podsumowując – płakał za wspomnianymi obiektami nie będę.

Amerykański sen

Jak wiemy od jakiegoś czasu Liberty Media stara się robić wszystko w kierunku popularyzacji Formuły 1 w Stanach Zjednoczonych, do końca pochłoniętych seriami wyścigowymi z serii NASCAR lub Indy Car. Łącząc wizję poszerzania horyzontów F1 w Ameryce Północnej oraz fanatyzm odnośnie torów ulicznych, właściciele praw komercyjnych w roku 2018 podjęli próbę organizacji wyścigu na ulicach Miami. Sam plan nie wypalił ze względów politycznych. Rada miasta Miami zdecydowała, że organizacja GP w ich mieście narazi władze na zbyt duże koszta, więc w marcu 2019 roku padła decyzja o zawieszeniu planu utworzenia tego wydarzenia. Zdecydowanie byłoby ciekawie ujrzeć najszybsze samochody świata przejeżdżające z największą prędkością po wąskich ulicach południowo – wschodniej Florydy, lecz problem jak zwykle ten sam… nitka toru. Ostatnimi czasy zacząłem zastanawiać się, czy naprawdę tak trudno zaprojektować kombinację zakrętów nie rażących tandetą i prostotą? Dwie rzeczy, które zwróciły moją uwagę przeglądając pierwotny projekt toru to dwie bardzo długie proste, oraz dwa sektory obfite w większości 90 stopniowe zakręty. Absolutnie zero sekwencji aero umożliwiających popisanie się zespołom bardziej rozwijającym się w tym zakresie. Jedyne co liczyłoby się w czasówkach i wyścigu to moc silnika.

Książęcy wyścig

Największy problem sprawia mi określenie się odnośnie organizowania GP Monako. Z jednej strony, ze sportowego punktu widzenia wyścig w tym kraju jest bez wątpienia najnudniejszym z całego kalendarza F1. Nawet jeśli doświadczymy jakichkolwiek emocji, to nie ze względu na charakterystykę toru, lecz najczęściej dzięki problemom technicznym w bolidach. Cały weekend rozstrzyga się w kwalifikacjach, które z kolei… Są najciekawsze ze wszystkich. Bliskość barier i prędkość z jakimi poruszają się samochody robią kolosalne wrażenie. Szukając swoich granic zdarza się, że kierowcy popełniają błędy niszcząc swój bolid. Dodatkową przewagą Grand Prix Monako jest… Monako. Miejsce przepełnione blichtrem i bogactwem z pewnością robi wrażenie na każdym widzu. Jest to absolutne święto sportów motoryzacyjnych, w którym wziąć chce udział każdy – nawet celebryci zupełnie nie mający pojęcia o F1 na co dzień.

„To może jest fajne miejsce do oglądania wyścigu, ale będąc szczerym nie lubię Monako. To już nie jest tor, na jakim jeździłem, kiedy byłem tu pierwszy raz w 2001 roku. Zakręt przy basenie jest ciaśniejszy, pierwszy łuk miał barierę, a reszta też się zmieniła. Wcześniej kierowca robił tu różnicę, a teraz już tak nie jest. W czołówce zawsze jest najszybszy bolid”

Kimi Raikkonen



Wybrane dla Ciebie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *