WIRTUALNEWYWIADY

Sprzed komputera na tor! Wywiad z Damianem Lempartem

Ilu z Was miało okazję bawić się w symulacyjnych grach wyścigowych? Z całą pewnością zdecydowana większość, w tym ja. Chcę Wam przedstawić młodego człowieka, który zaczynał dokładnie w ten sam sposób, ale zamarzył o pójściu tą drogą dalej. Dziś jest kierowcą startującym w Mistrzostwach Polski Hour Race. Ściga się w BMW E36 318is. W poprzednim sezonie 2016 zdobył tytuł Wicemistrza Polski jako debiutant, zaś w tym roku wśród mocno uzbrojonej sprzętowo konkurencji, wywalczył czwarte miejsce. Część z Was może go kojarzyć z eventów simracingowych, część z kariery na rzeczywistych torach. Jeżeli należysz do grupy osób, które jeszcze nie znają tego faceta, to teraz jest doskonała okazja, aby to zmienić. Zapraszam na wywiad z @Damian Lempart – Racing Driver!

W obydwu przypadkach musisz przewidywać pewne aspekty tj. co się stanie za moment, jaka jest przyczepność, w jakim stanie są opony, co zrobi nasz rywal, etc. Dalej pozostajemy przy tym, że trzeba jak najlepiej kręcić kierownicą, wyprzedzać tam, gdzie się da – po prostu robić wszystko, aby być najszybszym…

Rallypl: Czujesz się już bardziej rzeczywistym kierowcą wyścigowym niż simracerem?
DL: Czuje się zdecydowanie jako kierowca wyścigowy, ale jednocześnie wciąż jestem simracer’em. Obecne doświadczenie, jakie zdążyłem nabyć w praktyce, między innymi w Mistrzostwach Polski daje mi pewność tego, kim jestem, ale również pamiętam od czego się to zaczęło. Dla mnie te dwie rzeczy są ze sobą mocno powiązane. Jednak mogę siebie nazywać dodatkowo „simracerem”, ponieważ jeszcze przed rozpoczęciem startów w MPHR, brałem udział w różnych eventach, turniejach czy zawodach rozgrywanych m.in. na platformach Gran Turismo 5 lub 6, czy Assetto Corsa. Obecnie ograniczam się do pojedynczych, „randomowych” wyścigów online, czy zawodów typu „time attack/hotlap”, bo niestety nie mam czasu na uczestnictwo w ligach czy mistrzostwach online. To, co udało mi się osiągnąć w simracingu, raczej mi wystarczy – tym bardziej, że wolę skupić się na wszelkich aktywnościach związanych z prawdziwymi samochodami. Jednak dalej uważam, że simracing jest doskonałą formą treningu przed wyjazdem na prawdziwy tor, niezależnie od poziomu zaawansowania.

Rallypl: Jaka jest podstawowa różnica w tej materii? Co musi mieć kierowca w rzeczywistości, czego nie musi mieć simracer? A może coś odwrotnego?
DL: Tak naprawdę więcej jest zbieżności, niżeli rozbieżności. W obydwu przypadkach musisz przewidywać pewne aspekty tj. co się stanie za moment, jaka jest przyczepność, w jakim stanie są opony, co zrobi nasz rywal, etc. Dalej pozostajemy przy tym, że trzeba jak najlepiej kręcić kierownicą, wyprzedzać tam, gdzie się da – po prostu robić wszystko, aby być najszybszym. Jedna z różnic polega na tym, że nie czujemy samochodu w symulatorze na swoim ciele i mamy do dyspozycji jedynie nasz wzrok, słuch i czucie na dłoniach – chyba, że mamy do dyspozycji tzw. „motion rig”. Druga różnica jest taka, że w żadnym symulatorze nie da się uwzględnić wszystkich algorytmów, jakie występują w rzeczywistości i pewne algorytmy fizyki są „uproszczone”. Nie mniej jednak, często są to rzeczy istotniejsze bardziej z inżynieryjnego punktu widzenia niż takiego, które zaburzało by nam naukę jazdy w taki sposób, w jaki powinno się to robić.

Rallypl: Jakie są Twoje najbliższe cele i plany?
DL: Na pewno chciałbym pojawić się w przyszłym roku w Mistrzostwach Polski, ale w jakim aucie – tego jeszcze nie chcę zdradzać. Obecnie jestem na etapie prac związanych z budżetem na przyszły sezon.  Mam jednak pewną świadomość i znając realia, może tak się ułożyć, że nie dam rady skompletować budżetu na sezon 2018 – ograniczę się więc do pojedynczych startów, w połączeniu ze startami w zawodach niższej rangi, aby zachować wprawę. Mimo wszystko – trzymajcie kciuki, aby wszystko się powiodło! 😉
Innymi planami, po części związanymi ze sportową jazdą jest chociażby praca przy testowaniu samochodów, czy podczas różnych eventów i szkoleń motoryzacyjnych. Nie ukrywam, że dodatkowo jest to dla mnie zawsze ciekawa forma treningu za kierownicą różnych aut.

Rallypl: Wiemy, że poza wyścigami masz jeszcze studia. Co studiujesz i jak radzisz sobie z łączeniem tych dwóch sfer życia? Na Twoim fanpage widziałem zdjęcie mówiące, że nie jest to zbyt proste.
DL: Obecnie studiuję mechatronikę pojazdów, jestem na trzecim roku studiów I-go stopnia. Jak to na Politechnice – lekko nie ma, aczkolwiek najwięcej trudności sprawia mi nie sama nauka, a czas, który musze poświęcić na zajęcia i wszelkie rzeczy związane z nimi (np. dojazdy lub projekt czy sprawozdanie do przygotowania wcześniej). Mimo wszystko, najgorzej nie jest, nie żałuję wyboru studiów i głupio było by z nich rezygnować – tym bardziej jak wszystkie kursy mam zaliczone.

E-Sport jest bardzo popularny, ekwiwalent medialny związany z nim regularnie wzrasta w wysokim stopniu, zaś niektóre wirtualne wyścigi są nawet ciekawsze od tych prawdziwych – tym bardziej, że tutaj mamy 100% pewności, że wszyscy mają takie same samochody, o identycznej specyfikacji.

Rallypl: Niedawno opublikowany został obszerny materiał, w którym porównujesz Mazdę MX-5 na wirtualnym i rzeczywistym Torze Poznań. Jak mógłbyś zachęcić czytelników do sprawdzenia go? Co mogą znaleźć w tym artykule?
DL: Myślę, że najlepszą zachętą będzie pokazanie grafiki porównującej moje auto z jego wirtualnym odpowiednikiem i zapytanie „które auto jest prawdziwe” – jak mam być szczery, większość osób pomyliła się i stwierdziła, że to właśnie zdjęcie z symulatora jest „tym prawdziwym”. W artykule opisuję w miarę szczegółowo podobieństwa i różnice pomiędzy zawieszeniem, układem hamulcowym, układem napędowym i silnikiem oraz ogólne odczucia z prowadzenia jednego i drugiego samochodu.  W artykule są zawarte inne, ciekawe zdjęcia porównujące moje auto z jego wirtualnym odpowiednikiem oraz on-board w którym pokazany jest jednocześnie przejazd jednym i drugim samochodem. Gwarantuję, że jeśli interesujecie się albo grami wyścigowymi/rajdowymi lub ogólnie sportem samochodowym – artykuł powinien Wam się spodobać! Zapraszam do lektury! (link do wspomnianego artykułu: http://bit.ly/2zVAXWc – przyp. red.)


Rallypl: Uważasz, że w Polsce w lepszej kondycji jest simracing czy rzeczywisty motorsport? Czy może simracing jest czymś tak niszowym, że nie ma w ogóle sensu porównywać tych dwóch rzeczy?
DL: W Polsce nie mamy stricte oficjalnej sceny03owej, więc według mnie nie można w tym przypadku porównać tych rzeczy.  Mamy zawody różnej rangi – począwszy od KJS’ów aż na Mistrzostwach Polski kończąc. Jeśli chodzi o świat simracingu, to istnieją portale, które organizują zawody, nierzadko z nagrodami materialnymi – jak np. portal „simrace.pl” z którym współpracuję, jest bardzo mocno aktywny w kwestii organizowania lig w Assetto Corsa, gdzie są do wygrania vouchery na przejazdy sportowymi samochodami. Jednak wciąż nie są to „oficjalne” zawody bądź liga z promotorem, patronatem czy związkiem odpowiedzialnym za to.Troszeczkę szkoda, że nie ma aktywnej sceny simracingowej w Polsce w porównaniu do innych krajów, tym bardziej, że u nas jest naprawdę sporo „kozaków” w tej dziedzinie. E-Sport jest bardzo popularny, ekwiwalent medialny związany z nim regularnie wzrasta w wysokim stopniu, zaś niektóre wirtualne wyścigi są nawet ciekawsze od tych prawdziwych – tym bardziej, że tutaj mamy 100% pewności, że wszyscy mają takie same samochody, o identycznej specyfikacji. Fajnie by było, jeśli niektórzy organizatorzy przy współpracy z różnymi firmami poszli w ślad tego, co się dzieje na zachodzie, jak np. ostatnie wirtualne zawody „Visa Vegas eRace”– bardzo ciekawe widowisko, połączone z rywalizacją simracerów i fabrycznych kierowców wyścigowych z bardzo dużą pulą nagród do wygrania (bodajże milion dolarów). Myślę, że w Polsce przy dobrej organizacji, coś takiego odbiło by się międzynarodowym echem, więc i jednocześnie z zyskiem dla każdego 😉

Wszystko zaczęło się od gry Gran Turismo na PlayStation, miałem wtedy jakoś 3 lub 4 lata, na pewno nie więcej. Po prostu ta gra wciągnęła mnie jak bagno i do dziś jestem zauroczony w tym, pikselowym WRX’ie STi TypeR w kolorze „Sonic Blue Mica” – to był zdecydowanie mój pierwszy „obiekt zauroczenia” 😀

Rallypl: W Polsce bardzo trudno o uwagę mediów i sponsorow, kiedy jesteś kierowcą wyścigowym. Sam mówisz, że są problemy ze zbieraniem budżetu. Widzisz jakieś perspektywy na poprawę? Czy młodzi kierowcy z Polski mają szansę w ogóle wykazać się na naszym podwróku, czy muszą wyjeżdżać za granicę?
DL: Myślę, że to nie jest problem związany z samym motorsportem w kraju. Dzisiaj wszędzie trzeba walczyć od budżet. Cały marketing oraz ludzkość idą do przodu, zmienia się nasz tryb życia, więc tym bardziej wszelkie akcje marketingowe trzeba odpowiednio dobierać pod to, co się dzieje dookoła – nieważne, czy jesteś kierowcą wyścigowym, czy lekkoatletą. Sam widzę na własne oczy jak sporo kierowców czy zespołów podchodzi co najmniej nieprofesjonalnie do kwestii związanej z marketingiem, po czym panuje ten trend, że „ludzie wolą piłkę nożną zamiast rajdów czy wyścigów”. Można było by o tym napisać śmiało osobny tekst. Nie można więc oczekiwać od ludzi tego, żeby na siłę zainteresowali się naszą dyscypliną, a tym bardziej nami, jako osobami związanymi z tym sportem.
Mam świadomość odnośnie obecnej kondycji sportu samochodowego w Polsce od strony organizacyjnej. Mimo wszystko, uważam, że wpierw trzeba samemu coś zrobić w kwestii promocji, a obecne możliwości w postaci Internetu czy mediów społecznościowych w połączeniu z odpowiednią kampanią marketingową, mogą dać wiele korzyści – budżet dla zespołu, ciekawą reklamę dla firm i marek czy poszerzenie lub tworzenie nowych grup docelowych, do jakich chcemy dotrzeć. Biorę na poprawkę to, że to jest wyjątkowo drogi sport, ale jeśli ponownie mam go porównać do piłki nożnej – futbol również nie jest taki „tani”, jeśli mamy przeanalizować, ile kosztuje on od środka z różnych perspektyw. Również temat na osobny tekst.
Uważam, że nawet jeśli motorsport w Polsce byłby w dużo lepszej kondycji, to i tak wielu zawodników będzie wyjeżdżać za granicę – tutaj w grę wchodzą już starty w zawodach o randze nie krajowej, a europejskiej czy światowej i rywalizacja o najwyższe laury, czy nowe doświadczenia. Pomijam tutaj cokolwiek związanego z marketingiem.


Rallypl: Jaka jest geneza Twojego zainteresowania motorsportem?
DL: Wszystko zaczęło się od gry Gran Turismo na PlayStation, miałem wtedy jakoś 3 lub 4 lata, na pewno nie więcej. Po prostu ta gra wciągnęła mnie jak bagno i do dziś jestem zauroczony w tym, pikselowym WRX’ie STi TypeR w kolorze „Sonic Blue Mica” – to był zdecydowanie mój pierwszy „obiekt zauroczenia” 😀

Rallypl: Zapewne miałeś okazję prowadzić już kilka interesujących samochodów w swoim życiu. Są jeszcze takie, które koniecznie chciałbyś przetestować?
DL: Tak, miałem przyjemność przejechać się wolniej lub szybciej paroma ciekawymi samochodami. Jednak to jest zaledwie ułamek tego, co chciałbym sprawdzić nie tylko jako kierowca, ale nawet jako pasażer. Są to samochody z różnej gamy, segmentów, generacji, roczników, etc. W moim przypadku, tego nie opiszesz nawet w artykule – prościej będzie, jak weźmiesz jakąś ogromną encyklopedie z samochodami, moja lista marzeń jest dosyć obszerna i nie ograniczam się do pojedynczych modeli!

…wskakując do nowego, innego stanowiska „na szybko”, może wystąpić trudność z przyzwyczajeniem się do innej perspektywy niż z tej, z którą sami jeździmy w swoim domowym zaciszu, przez co mogą wystąpić problemy z tempem jazdy, czasami czy wyczuciem samochodu.

Rallypl: Co wchodzi w skład Twojego stanowiska, które zajmujesz podczas eventów simracingowych?
DL:
 Komputer, 22-calowy monitor, bezprzewodowe słuchawki, kierownica Logitech G27 zamocowana do biurka – w zupełności wystarczy na domowe zapotrzebowanie i żeby robić całkiem przyzwoite czasy.
Miałem możliwość, aby przetestować różne platformy i stanowiska, statyczne lub ruchome (tzw. Motion Rigi – ruchome platformy symulujące ruch pojazdu czy siły oddziałowujące na niego), czy nawet VR. Aczkolwiek większość traktuję osobiście jako dodatek oraz wskakując do nowego, innego stanowiska „na szybko”, może wystąpić trudność z przyzwyczajeniem się do innej perspektywy niż z tej, z którą sami jeździmy w swoim domowym zaciszu, przez co mogą wystąpić problemy z tempem jazdy, czasami czy wyczuciem samochodu. Adaptacja do zupełnie innego stanowiska może być nieco trudniejsza niż przesiadka pomiędzy dwoma, kompletnie odmiennymi od siebie samochodami w rzeczywistości. Kwestia przyzwyczajenia.

Rallypl: Dziękuję za poświęcenie czasu na ten wywiad. Cała redakcja życzy powodzenia w realizacji planów na przyszły sezon, jak i tych bardziej dalekosiężnych 😉
DL: Ja również dziękuję całej redakcji za wspólny wywiad. Pozdrawiam wszystkich czytelników, do zobaczenia na padoku w sezonie 2018! 😉

Wybrane dla Ciebie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *