F1

Chaos, koronawirus, numer 7. Podsumowanie sezonu F1 w 2020 roku

Chaos, koronawirus, numer 7. Podsumowanie sezonu F1 w 2020 roku

Ten sezon Formuły 1 zostanie zapamiętany na lata i to nie tylko ze względu na szalejącego na świecie koronawirusa i szalony harmonogram od F1. Ten sezon był szalenie ciekawy, były niesamowite przetasowania kierowców oraz pobicie wszelkich rekordów jeśli chodzi o liczbę zwycięstw w wyścigach i zdobytych tytułów. A wszystko to zaczeło się od jednej wielkiej farsy w marcu…

GP Australii i chaos zakończony kompromitacją

Australia miała być otwarciem niełatwego sezonu, ponieważ na świecie szalał już koronawirus. Nie mniej jednak organizatorzy zawodów, czyli FIA oraz Formula One Management zapewniali zespoły i zawodników, że wyścig w Australii się odbędzie i nie ma co do tego wątpliwości. Problem z tym weekendem zaczął się po potwierdzeniu, że  jeden z członków McLaren Racing uzyskał pozytywny wynik testu COVID-19 i zespół ten zdecydował się o wycofaniu z Grand Prix Australii. FIA i Formuła 1 zwołały spotkanie pozostałych dziewięciu dyrektorów zespołów w czwartek wieczorem. Dyskusje te zakończyły się poglądem większości zespołów, że wyścig nie powinien się odbyć (choć były co do tego sprzeczne informacje, bo początkowo rodzina Red Bulla oraz Mercedesa była za przeprowadzeniem wyścigu co zaowocowało chaosem medialnym, w którym docierały do nas różne informacje). Ostatecznie jednak FIA i Formuła 1, przy pełnym wsparciu Korporacji Grand Prix Australii (AGPC), podjęły decyzję o anulowaniu wszystkich działań Formuły 1 podczas Grand Prix Australii. To była bardzo dziwna decyzja, ponieważ została ogłoszona zbyt późno, a kibice zbierający się na trybunach w Australii byli wstrzymani na długie godziny przed bramkami wejściowymi tylko po to, by zawrócić się do domu.

McLaren Racing

Problemy z kalendarzem i ostateczny sukces

Po zamieszaniu z GP Australii FIA oraz FOM musiało na nowo zaskarbić sobie serca oglądających. Początkowo ich decyzje dotyczące kalendarza nie były zbyt trafne (bardzo długie rozmowy o odwołaniu kolejnych GP i zatwierdzanie nowych dat) i zaufanie do nich coraz bardziej spadało, ale w ostatecznym rozrachunku każdy jest zadowolony, a władze F1 wyciągnęły maksimum z tego sezonu. Podczas całej pandemii koronawirusa organizacja królowej motorsportu zdołała zorganizować aż 17 wyścigów na 15 różnych nitkach torów. Do kalendarza powróciły takie wspaniałości jak tor Imola e Dino Ferrari, Istanbul Park albo Nurburgring. Dzięki temu być może na stałe będziemy oglądali różne wyścigi co roku, ponieważ jest plan stworzenia „wymiennych wyścigów”, bo niektóre tory nie stać na organizowanie Grand Prix co rok.

Początek w Austrii i zaskakujące podium…

Zmagania sportowe w tym sezonie zaczeły się dopiero pod koniec czerwca na torze Red Bull Ring w Austrii. Weekend ten ze względu na bardzo długą przerwę między wyścigami był bardzo nieprzewidywalny, ale dzięki temu oglądaliśmy tam naprawdę dobry spektakl. Sezon zaczął się zwycięstwem „mitycznego” Bottasa 3.0, który miał rozpocząć marsz po mistrzostwo w tym sezonie, chociaż oczywistym priorytetem zespołu był Lewis Hamilton, który szedł po rekordy F1 w tym sezonie. Na drugim miejscu stanął Charles Leclerc, który pojechał niesamowity wyścig w beznadziejnym samochodzie SF1000, które okazało się największą porażką tego sezonu, ale o tym później. Trzecie miejsce zajął w GP Austrii Lando Norris, który awansował na tą pozycję po ostatnim okrążeniu. Wyprzedził on Lewisa Hamiltona „wirtualnie”, ponieważ kierowca Mercedesa dostał 5 sekund kary za wyrzucenie Albona z wyścigu.

McLaren Racing

… następnie Lewis Hamilton i wielka dominacja

Już podczas weekendu w GP Styrii zabłysnął wielki Brytyjczyk, wtedy jeszcze 6-krotny mistrz świata. Najpierw pojechał rewelacyjne kwalifikacje w deszczu, pokonując o sekundę drugiego Maxa Verstappena a następnie w niedzielę pojechał jak zwyklę, bez większych przeszkód po wygraną. Łącznie, w sezonie mającym 17 wyścigów, wygrał aż jedenaście. Warto dodać, że niektóre zwycięstwa stracił przez złe decyzje zespołu oraz jeden wyścig ominął ze względu na zakażenie koronawirusem. Z tego sezonu Lewisa warto zapamiętać bezbłędną i bardzo szybką jazdę oraz przede wszystkim wyścig w Turcji, w którym wyrównał rekord wszechczasów zdobytych mistrzostw świata kierowców Michaela Schumachera. Ten wyścig był o tyle wyjątkowy, ponieważ Lewis nie dokonał tego w łatwy sposób. Na pierwszym okrążeniu co prawda zyskał kilka pozycji po bardzo słabych kwalifikacjach, ale chwilę później to stracił ze względu na wypadnięcie z toru. Słabiej spisujący się na tym torze Mercedes jednak nie stanął mu na drodze i pojechał po fantastyczne zwycięstwo z przewagą ponad 30 sekund nad drugim Sergio Perezem. W tym samym czasie jego kolega zespołowy zaliczył spina 6 razy oraz został przez Brytyjczyka zdublowany…

Daimler

Kierowca sezonu? Mimo wszystko Max Verstappen

Uważam osobiście, że najlepszym kierowcą tego sezonu został Max Verstappen. To on jako jedyny podejmował walkę z Mercedesami, a szczególnie z Valtterim Bottasem. Ostatecznie znalazł się w klasyfikacji generalnej na trzecim miejscu, ale skończył sezon zaraz za kierowcą Mercedesa co jest delikatnie ośmieszające biorąc pod uwagę jak wielką przewagę miał Mercedes w tym roku nad wszystkimi rywalami. W jeszcze bardziej ośmieszający sposób Holender pokonał swojego partnera zespołowego, który zdobył tylko połowę jego dorobku punktowego. Max też jako jedyny wygrał w tym roku wyścigi z Mercedesem w czystej walce. Udało mu się tego dokonać podczas Grand Prix 50-lecia F1 oraz podczas ostatniego tegorocznego Grand Prix w Abu Dhabi. Myślę, że w sezonie 2021 róznica Red Bulla do Mercedesa się zmniejszy, a Max będzie mógł częściej walczyć z Lewisem Hamiltonem o zwycięstwa. W przyszłym sezonie przepisy zmieniają się nieznacznie, ale za to w ważnych obszarach technicznych samochodu np. podłoga.

Obok Maxa Verstappena na wyróżnienie zasługuje oczywiście Lewis Hamilton, który pobił wszelkie rekordy w F1 należące do Michaela Schumachera. W dalszej kolejności wymieniłbym Pierre’a Gasly oraz Charles’a Leclerca którzy pojechali naprawdę solidny sezon pomimo posiadania nie najlepszej maszyny. Ten pierwszy zdołał wykorzystać niedyspozycję Mercedesa na Monzy i odniósł pierwsze zwycięstwo w karierze, dokonując tego w dużo gorszym bolidzie niż zeszłoroczny Red Bull w którym jeździł pół sezonu. Niesamowity comeback francuza.

Scuderia AlphaTauri

Najlepszy wyścig sezonu? Ciężko wybrać!

Rok 2020 w Formule 1 obfitował w wiele naprawdę dobrych wyścigów. Niektóre okazywały się wyjątkowe dzięki czerwonym flagom, błędom zespołów albo śliskiej nawierzchni. Kandydatów jest wiele, ale tylko trzy wyścigi zasługują na szczególne odznaczenie.

Pierwszym z nich było GP Włoch na torze Monza. Co prawda dla Tifosi ten wyścig okazał się fatalnym do oglądania, ponieważ żadne z bolidów Ferrari nie dojechało do mety, ale inna włoska ekipa zdołała z nadwyżką zastąpić ten ból a uczynił to Pierre Gasly w bolidzie AlphaTauri. Wygrał swój pierwszy wyścig w karierze, a całe podium po raz pierwszy od sezonu 2013 odbyło się beż żadnego z kierowców ekipy Ferrari, Mercedesa czy Red Bulla. Wyścig został przerwany przez wypadnięcie w Parabolice Charles’a Leclerca i to tylko dodało kolorytu walce na czele. Wtedy wyścig prowadził Lance Stroll, ale zaraz po starcie przepadł na 3 miejsce za kierowcę AlphaTauri oraz Carlosa Sainza.

Drugi bardzo ciekawy wyścig odbył się w Turcji. Z pole position w tym wyścigu startował Lance Stroll i przez większość wyścigów jechał na czele, ale po zmianie opon zupełnie stracił tempo i spadł na odległą pozycję. Wtedy w jego miejsce wskoczył Sergio Perez, który jechał naprawdę solidny wyścig. Była to szansa dla Meksykanina na zwycięstwo w tym wyścigu, ale fantastycznie spisujący się na tej mokrej i śliskiej nawierzchni Lewis Hamilton nie dał mu złudzeń i wygrał z przewagą ponad 30 sekund nad drugim „Checo”. Na trzeciej pozycji natomiast zameldował się po raz pierwszy w tym sezonie Sebastian Vettel, który wyprzedził na ostatnim okrążeniu Leclerca, który popełnił błąd i wyjechał zbyt szeroko w jednym z zakrętów w trzecim sektorze.

Trzecim ciekawym wyścigiem było GP Sakhir. To właśnie w tym wyścigu zabrakło Lewisa Hamiltona ze względu na zakażenie koronawirusem, a w jego miejsce wskoczył młody i gniewny George Russell. W kwalifikacjach uległ on koledze z zespołu Bottasowi, ale na starcie już pokazał się z dobrej strony i wyprzedził Fina, który tracił do niego na długości całego wyścigu kilka sekund. Problemy Mercedesa zaczęły się w momencie, kiedy zastępujący Russella w Williamsie Aitken zgubił przednie skrzydło na wyjściu z ostatniego zakrętu i na torze pojawił się wirtualny samochód bezpieczeństwa. To właśnie wtedy zaczęła się niesamowita kompromitacja na pit stopach w zespole Mercedesa, przez co kierowcy zakończyli swoje wyścigi na 8 i 9 miejscu. Wyścig natomiast wygrał Sergio Perez z Racing Point, który po pierwszym okrążeniu i kolizji z Leclerciem spadł na ostatnie miejsce. To jednak nie powstrzymało go przed pojechaniem świetnego wyścigu.

BWT Racing Point

Największe rozczarowanie sezonu? Ferrari i ich tragiczny silnik

Zespół z Maranello od początku sezonu zapowiadał raczej niezbyt udany najbliższy sezon. Pierwsze wycieki mówiły o tym, że pakiet aerodynamiczny w tegorocznym Ferrari jest wyjątkowo nieudany, a inżynierowie machali głowami z bezradności. Nie potwierdziły tego jednak testy, w których Ferrari co prawda nie było bardzo silne, ale cały czas kręcili czasy z czołówki. Mattia Binotto jednak ostrzegał, że w tym roku zamiast walczyć z Mercedesem czy Red Bullem to Scuderia będzie walczyła z Racing Point. Jednak ta zapowiedź również okazała się mylna, ponieważ różowe bolidy były o klasę lepsze od tegorocznego bolidu SF1000.

Scuderia Ferrari Press Office

Jednak na słabości Ferrari nie ucierpiał tylko jeden zespół. Ucierpiały na tym także Alfa Romeo oraz Haas. Jest to pokłosie ugody zawartej pomiędzy FIA a Ferrari ostatniego dnia testów w Barcelonie. Ta ugoda była zawarta, ponieważ FIA nie mogło udowodnić zespołowi z Maranello złamania przepisów w sezonie 2019 natomiast prawdopodobnie dopuścili się oni oszustwa i przez to musieli zmienić swoje silniki tak, aby w 2020 roku nie dostać dyskwalifikacji z udziału w zawodach.

Tak w skrócie wyglądał sezon 2020 w Formule 1. Kolejny już powinien być dużo bardziej normalny a przede wszystkim dłuższy, co pozwoli bardzo ciężko pracującym w tym sezonie mechanikom na odrobinę odpoczynku oraz większej ilości czasu z rodziną. 2021 rok będzie też wyjątkowy ze względu na przetasowania w stawce. W Renault pojawi się Alonso, w McLarenie Ricciardo, w Ferrari Sainz, w Haasie Mazepin oraz Schumacher, w AlphaTauri Tsunoda, w Astonie Martinie Vettel a w Red Bullu Sergio Perez. Albon po tragicznym wręcz sezonie stracił miejsce w F1 i pozostanie trzecim kierowcą zespołu Red Bull Racing. Wygląda to co najmniej interesująco.



Wybrane dla Ciebie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *