W świecie rajdów samochodowych często wspominamy legendarne konstrukcje, które na nowo zdefiniowały możliwości technologiczne – takie jak Lancia Stratos, Audi Quattro czy Citroën C4. Jednak na każdy sukces przypada również spektakularna porażka.
W cieniu triumfów kryją się maszyny, które zostały zapamiętane z niewłaściwych powodów. Dziś przyjrzymy się bliżej historii Seata Cordoby WRC i spróbujemy odpowiedzieć na pytanie, czy ten hiszpański eksperyment był faktycznie najgorszym samochodem rajdowym w historii.
Wielkie nadzieje i solidne fundamenty
Na papierze sytuacja wyglądała obiecująco. W latach 90. Seat miał wszystko, co potrzebne do osiągnięcia sukcesu w najwyższej klasie WRC. Hiszpańska marka, wspierana przez potężny koncern Volkswagena, posiadała doświadczenie, budżet i utalentowanych kierowców.
Zanim narodził się projekt Cordoby WRC, Seat święcił triumfy w niższych kategoriach. Model Seat Ibiza Kit Car był jedną z najlepszych rajdówek końcówki XX wieku w klasie A7. Samochód ten zdobył dla marki dwulitrowy Puchar Świata w latach 1996, 1997 i 1998. Sukcesy te, w połączeniu z doskonałymi wynikami w mistrzostwach krajowych, przekonały niemieckich właścicieli marki do zainwestowania w wejście do „pierwszej ligi” – kategorii WRC.
Debiut pełen problemów
Decyzja o wejściu do WRC zapadła szybko, a samochód powstał w błyskawicznym tempie. Zaledwie 10 miesięcy po oficjalnej zapowiedzi, Seat Cordoba WRC pojawił się na rampie startowej Rajdu Finlandii w 1998 roku. Mimo mocnego zaplecza sponsorskiego (Repsol) i świetnych kierowców (Harri Rovanperä, Oriol Gómez), rzeczywistość szybko zweryfikowała ambicje inżynierów.

Pierwsza wersja Cordoby okazała się katastrofą. Auto było ociężałe, niewiarygodnie podsterowne i po prostu wolne. W debiutanckim sezonie 1998 zespół zdobył zaledwie jeden punkt. Hiszpanie liczyli, że brak poważnych awarii w pierwszych startach to dobry prognostyk na przyszłość, ale sezon 1999 brutalnie rozwiał te złudzenia. Niezawodność okazała się mitem – awarie silników i problemy techniczne dziesiątkowały zespół. W pierwszych ośmiu rundach sezonu Seat zaliczył aż osiem wycofań.
Błysk nadziei i gorzka rzeczywistość
Mimo pasma porażek, zdarzały się momenty chwały. Podczas Rajdu Nowej Zelandii młody Toni Gardemeister sprawił sensację, dowożąc Seata na trzecim stopniu podium. To rozbudziło nadzieje szefostwa – zaczęto wierzyć, że problem nie leży w samochodzie, ale w kierowcach.
Próbowano zakontraktować Carlosa Sainza, dwukrotnego mistrza świata, jednak ten po zapoznaniu się z możliwościami zespołu wybrał Forda. Ostatecznie do Seata trafił inny mistrz, Didier Auriol. Francuz szybko zrozumiał, dlaczego Sainz odmówił. Cordobie WRC Evo2 brakowało mocy, co było boleśnie widoczne na stromych odcinkach specjalnych.
Ciekawostką jest fakt, że Cordoba radziła sobie nadspodziewanie dobrze w morderczych warunkach Rajdu Safari. W Kenii, gdzie od czystej prędkości ważniejsza była wytrzymałość, Auriol zdołał dotoczyć się do mety na trzecim miejscu. Był to jednak „łabędzi śpiew” zespołu. Obiecany nowy silnik nigdy nie nadszedł, a frustracja w zespole narastała, doprowadzając do toksycznej atmosfery i ostatecznego wycofania się marki z WRC przez Volkswagena.
Dlaczego Seat Cordoba WRC był tak nieudaną konstrukcją?
Źródłem problemów nie była tylko inżynieria, ale sam wybór modelu bazowego. Największym problemem Cordoby WRC była… sama Cordoba.
-
Fatalny balans masy: Seat był najdłuższym autem w stawce przy jednocześnie najkrótszym rozstawie osi.
-
Wysoko umieszczony silnik: Jednostka napędowa znajdowała się daleko przed przednią osią, co sprawiało, że niemal cała masa auta spoczywała na przodzie. Powodowało to chroniczną podsterowność.
-
Problemy z chłodzeniem: Z powodu wąskiej konstrukcji, turbosprężarkę zamontowano w niekorzystnym miejscu, co prowadziło do przegrzewania się podzespołów.
-
Przestarzała jednostka napędowa: Silnik 2.0 16V pamiętał czasy sprzed ery Volkswagena i świetnie sprawdzał się w wolnossącej Ibizie Kit Car, ale nie radził sobie jako baza dla turbodoładowanego potwora WRC.

Co ciekawe, naturalnym następcą Ibizy Kit Car powinna być Ibiza WRC. Dlaczego jej nie zbudowano? Przeszkodą były przepisy. Regulamin wymagał, aby auto WRC miało minimum 4000 mm długości. Ibizie zabrakło zaledwie 145 mm. Inżynierowie Seata z przymusu wybrali więc dłuższą Cordobę. Ironią losu jest fakt, że Peugeot poradził sobie z tym samym problemem w modelu 206, wypuszczając limitowaną edycję cywilną z przedłużonymi zderzakami, co pozwoliło im stworzyć jedną z najlepszych rajdówek w historii.
Mimo fatalnej reputacji na świecie, w Polsce Seat Cordoba WRC jest wspominany z sentymentem. Sukcesy w tym aucie w Polsce odnosili Janusz Kulig i Krzysztof Hołowczyc. W sezonie 2001 za kierownicą Cordoby zasiadał również Łukasz Sztuka, a wcześniej Robert Herba.
Czy Seat Cordoba WRC był najgorszą rajdówką w historii? Z perspektywy wyników w Mistrzostwach Świata i problemów technicznych, jest mocnym kandydatem do tego tytułu. Był to samochód zbudowany na niewłaściwej bazie, z wymuszonymi kompromisami konstrukcyjnymi, które uniemożliwiły walkę z czołówką. Jednak dla polskich kibiców i kierowców pozostaje ważnym elementem historii, symbolem czasów, gdy potężne WRC ścigały się po oesach.
Źródło: Po Rajdowemu – Juliusz Winiarek




