F1FELIETONY

Jules Bianchi. Zbyt szybko zakończona historia…

Jules Bianchi. Zbyt szybko zakończona historia…

Za czasów bycia dzieckiem weekend wyścigowy w Japonii zawsze kojarzył mi się głównie ze wstawaniem bardzo wcześnie i bardzo klimatycznymi torami, na których najlepiej zapamiętałem walkę Roberta Kubicy i Felipe Massy w 2007 roku. Od ostatnich paru lat zawsze, gdy zbliżamy się do tego właśnie GP, towarzyszy mi jeden kierowca, którego nie ma już z nami… Jules Bianchi będzie mi się już chyba zawsze kojarzył z GP Japonii, a sądzę, że nie będę jedyną osobą z takim skojarzeniem.

Przed wami krótka historia młodego kierowcy, który przecież patrząc w statystyki mało co osiągnął w seniorskich wyścigach. O jego talencie niech jednak mówi fakt, że nawet w Ferrari wierzyli w tego młodego kierowcę, przecież był on ich pierwszym w historii kierowcą w programie juniorskim (Co ciekawe później, być może jego miejsce dzierży jego najlepszy przyjaciel). Przed wami jedyny kierowca z zastrzeżonym numerem (17) w historii Królowej Motorsportu – Jules Bianchi!

Dzieciństwo i wczesne lata ścigania

Historia Bianchi’ego w sportach motorowych rozpoczęła się bardzo szybko. Już w wieku trzech lat zaczynał jazdę w kartingu, co umożliwił fakt, iż właścicielem toru, na którym trenował był jego tata. W wieku 17 lat poznał pewnego pana, który odmienił jego karierę. Nicolas Todt, syn ówczesnego szefa Ferrari, teraz prezydenta FIA – Jeana Todta, okazał się osobą kluczową w tej historii. 

W 2007 roku Jules zadebiutował w Europejskiej Formule Renault. Wraz z zespołem SG Formula walczyli zarówno we Francuskiej, jak i Europejskiej edycji tego cyklu. Jules ostatecznie wygrał tytuł na własnej ziemi, wygrywając pięć wyścigów. W europejskim cyklu zakończył sezon na 11 pozycji, którą zajął po zaledwie trzech wyścigach, zdobywając w nich po jednym pole position i najszybszym okrążeniem wyścigu.

Wraz z najlepszym przyjacielem- Charles Leclerc ( Twitter )

W kolejnym sezonie awansował walczył w Europejskiej Formule 3, gdzie jeździł w zespole ART Grand Prix, który należał do Todta. Pierwszy sezon zakończył na 3. miejscu w klasyfikacji generalnej (dwa zwycięstwa, w tym prestiżowy Masters of Formula 3). W drugim sezonie, będąc już liderem głównego zespołu, podczas gdy w jego zespole widniały takie oto nazwiska: Valtteri Bottas, Esteban Gutiérrez i Adrien Tambay, zdominował cały sezon, wygrywając dziewięć z dwudziestu wyścigów.

Oprócz udziału w europejskich wyścigach w ramach programu ART, pojechał w dwóch rundach Brytyjskiej Formuły 3 (wygrana na torze Portimao). Wystąpił również w jednym wyścigu serii World Series by Renault (znów w zespole SG Formula) w wyścigu w Monaco, jednak go nie ukończył.

Początki seniorskiej kariery

Dzięki wygranej w F3 Jules awansował do serii GP2, w której również startował w barwach ART. Był to ciężki sezon, w którym nie obyło się bez groźnych wypadków. Pierwszy wyścig na Węgrzech mógł się zakończyć dla niego bardzo źle, lecz Francuz wyszedł z niego praktycznie bez szwanku i mógł walczyć już w następnym wyścigu w Belgii. Parę razy Bianchi popełniał błędy, przez które nie wygrał w tym sezonie ani jednego wyścigu. Ostatecznie jednak trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej, trzy wygrane w kwalifikacjach i cztery podia były świetnym wynikiem dla debiutanta w GP2. Wystąpił również w trzech z czterech rund Azjatyckiego, gdzie raz zajął trzecią pozycję i raz startował z Pole Position.

Drugi sezon w GP2, w którym jeździł wraz z mistrzem GP3 z poprzedniego sezonu – Estebanem Gutierrezem, rozpoczął się dla niego całkiem dobrze, od zajęcia trzeciego miejsca w pierwszym wyścigu, na tureckim torze Istanbul Park. Później jednak nadszedł kryzys. Przełom nastąpił dopiero siedem wyścigów później, na Silverstone, gdzie po starcie z pole position Francuz pierwszy raz stanął na najwyższym stopniu podium, po zaciętej walce z Niemcem, Christianem Vietorisem. Po tym wyścigu wielu skautów zaczęło interesować się Julesem. Ostatecznie sezon ponownie zakończył na 3. pozycji, za plecami Romaina Grosjeana i zaledwie jeden punkt za Lucą Filippi. W Azjatyckim GP2 Jules zakończył sezon na drugiej pozycji (tuż za Grosjeanem) dzięki m.in. wygranej w Abu Dhabi.

Twitter

Poprzez posadę trzeciego kierowcy w Force India, Jules musiał zrezygnować z walki w GP2 i wybrał walkę w Formule Renault 3.5, gdzie podpisał kontrakt z francuskim zespołem Tech 1 Racing. Francuz walczył o tytuł mistrzowski z Holendrem Robinem Frijnsem. Losy tytułu mistrzowskiego rozstrzygnęły się dopiero w ostatnim wyścigu w Barcelonie. Holender podczas ataku wypchnął Bianchiego z toru, a w konsekwencji Francuz nie dojechał do mety i sezon zakończył na drugiej pozycji. Frijns stracił punkty uzyskane w tamtym wyścigu, jednak nie zmieniło to wyników mistrzostw. W tamtym sezonie Bianchi ośmiokrotnie stawał na podium, z czego trzykrotnie wygrał. Pięć razy startował z pole position i ustanowił siedem najszybszych czasów okrążenia w wyścigu.

Formuła 1

Całą historię znów zaczynamy od Nicolasa Todta, dzięki któremu Jules wziął udział w trzydniowych testach dla młodych kierowców. 2 grudnia zespół z Maranello podpisał z nim długoterminową umowę, za sprawą której ma się stać kierowcą rezerwowym i testowym zespołu. W styczniu 2012 roku Francuz został ogłoszony rezerwowym kierowcą hinduskiego zespołu Force India, wziął w tym sezonie udział w dziewięciu sesjach treningowych.

A mogła to być dla nas codzienność.. ( Twitter )

W następnym sezonie Bianchi przeszedł do zespołu Marussia gdzie został zakontraktowany jako ostatni kierowca wyścigowy na sezon 2013. Przez tak późne ogłoszenie Bianchi przejechał zaledwie półtora dnia w przedsezonowych testach. Oczy na niego zostały zwrócone już w pierwszym wyścigu w Australii. Gdzie wyprzedził Maxa Chiltona w kwalifikacjach o 3/4 sekundy, na pierwszym okrążeniu wyprzedził Pastora Maldonado i Daniela Ricciardo. W tym wyścigu uzyskał 11 najlepszy czas okrążenia, wyprzedzając wielu kierowców w lepszych bolidach, jak również dojechał na świetnej, 15 pozycji. Jules regularnie wygrywał z swoim kolegą zespołowym – Maxem Chiltonem i kierowcami Caterhama. Najlepszym wynikiem Bianchiego w wyścigu był 13 miejsce w GP Malezji i 15 miejsce w kwalifikacjach o GP Belgii.

Kolejny sezon Bianchi znów spędził z rosyjską ekipą. Podczas Grand Prix Monako Francuz dojechał na ósmej lokacie, lecz po karze pięciu sekund z powodu niezjechania na pięciosekundowy postój w boksach (postój wykonał w trakcie, gdy na torze był samochód bezpieczeństwa) spadł na dziewiąte miejsce, co dało pierwsze w historii punkty w F1 zarówno dla niego, jak i Marussi. Z dziewięciu wyścigów, które Bianchi i Chilton ukończyli bez wycofania się, Jules był szybszym kierowcą w ośmiu z nich. Chilton wycofał się dwa razy, a Bianchi pięć. Trzy razy Bianchi nie dojeżdżał do mety z powodu awarii mechanicznych.

Na kilka dni przed swoim śmiertelnym wypadkiem, Bianchi ogłosił, że jest „gotowy” do wejścia na miejsce wyścigowe Scuderii Ferrari, jeśli zespół będzie go potrzebował w obliczu zbliżającego się odejścia Fernando Alonso.

Ostatni wyścig

Piąty października 2014 roku. Grand Prix Japonii na torze Suzuka. Podczas 43 okrążenia, za samochodem bezpieczeństwa Bianchi wypadł z toru i bokiem bolidu uderzył w dźwig wyciągający bolid Adriana Sutila. Uderzenie wywarło przeciążenie o wartości 254G. Wyścig pierwotnie przerwano, a następnie zakończono. Kierowcę od razu przewieziono do szpitala, gdzie został zoperowany. Jego stan określano jako krytyczny. Do ostatnich chwil życia znajdował się w śpiączce przebywając w klinice w Nicei. Siedemnastego lipca 2015 roku dziewięć miesięcy po wypadku, Jules Bianchi odszedł od nas. Jego pogrzeb odbył sie 21 lipca 2015 roku w Nicei.

Nasz Hołd

Wszyscy kierowcy w padoku F1 zgodnie przyznawali, że Jules był zarówno świetnym kierowcą, jak również przyjacielem. Miał przed sobą świetlaną przyszłość, która mogłaby dużo zmienić w historii naszego sportu. Niestety nigdy nie dowiemy się jak by było, gdyby Jules mógł wsiąść do czerwonego bolidu z czarnym koniem.

Kierowcy dalej pamiętają o Julesie, szczególnie podczas tego weekendu. Zespoły wspominają tego kierowcę, tak samo jak FIA, które upamiętniło jego osobę zastrzegając jego siedemnasty numer startowy. My jako kibice będziemy z pewnością pamiętać o tym przesympatycznym Francuzie. Teraz jest w lepszym miejscu, gdzie zapewne ściga się z wielkimi: Senną, Clarkiem i wieloma innymi…

#JulesForever #JB17



Wybrane dla Ciebie