PRASOWERAJDY

P-Rally na przeciw wymagającemu etapowi

Dziewiąty etap Dakar Classic liczył 253 kilometry odcinka, w tym najdłuższą sekcję sportową w jeździe na regularność o długości 140 kilometrów. Zawodnicy DEXT P-Rally Team wjechali w górskie rejony arabskiej pustyni przez co na swojej drodze napotkali duże ilości wielkich kamieni, które przebijały opony w Porsche 924 Turbo.

Podczas najdłuższej próby właśnie ten problem spotkał Tomka Staniszewskiego i Stanisława Postawkę. W poniedziałek mechanicy P-Rally z sukcesem naprawili zawieszenie dzięki czemu jeden kłopot mógł zostać odhaczony. Jak określa szef gdańskiego zespołu, ten etap był szczególnie męczący dla maszyn.

,,Dzisiejszy etap rozpoczęliśmy z naprawionym tylnym zawieszeniem. W końcu działało tak jak należy. Pierwsze dwa odcinki RT pojechaliśmy w dobrym tempie, były szybkie i bardzo ciekawe. Pierwszy był najdłuższym jak do tej pory RT na całym rajdzie. Trzeci odcinek był na wyniszczenie, masa ostrych kamieni, trudne wąskie przejazdy i do tego ogromne głazy. Po drodze spotkaliśmy naszą ekipę z 709, z wyciekiem oleju. Tam straciliśmy około 30 sekund, aby zobaczyć czy możemy im jakoś pomóc. Próba nadrobienia tego okazała się zgubna. Przebiliśmy obie opony z prawej strony i rozerwało nam gumy wahacza przedniego. Tej straty nie mogliśmy już odrobić do końca RT. Ale mamy metę dzisiejszego etapu! Samochód jest trochę zdemolowany. To był bardzo trudny dzień ze zwrotami akcji.” – mówi Tomek Staniszewski

Z uciekającym olejem walczyli bracia Zoll. W tym przypadku rywale znowu pokazali godną szacunku i podziwu postawę. Po rywalizacji nie tylko z czasem, ale także z przeciwności losu druga załoga ekipy P-Rally dotarła na biwak.

,,Od samego rana jechało nam się dobrze. Dzisiejsze warunki na trasie były bardzo wymagające dla sprzętu, ale nie przeszkodziło to nam w płynnym pokonaniu os-ów. Przed startem do ostatniego RT, portugalska załoga zauważyła wyciek oleju pod naszym autem. Kiedy zorientowaliśmy się, że usterka jest dosyć poważna, pożyczyliśmy od nich kilka litrów oleju. Niestety byliśmy w stanie przejechać tylko kilka kilometrów. Po czym stanęliśmy w oczekiwaniu na pomoc. Dzięki włoskiej załodze ciężarówki dotarliśmy na biwak i możemy naprawić auto. Jutro wczesnym rankiem stajemy dalej do walki z Dakarem!” – opowiada Łukasz Zoll

Od momentu dnia przerwy zawodnicy kierują się ponownie w lokalizacje, z których startowali w pierwszych etapach. Dlatego biwak i mobilny serwis zostaje na kolejny dzień w miejscowości Al-Ula, a dwie polskie załogi pokonają 300 kilometrów odcinka i około 200 drogi dojazdowej.

,,To już ostatnie dni Dakaru, teraz każdy przejechany kilometr jest na wagę złota!”



Wybrane dla Ciebie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *